Biskupi w Płocku i Guminie k. Płońska o Bożym Narodzeniu.
- W Betlejem naszej codzienności powinniśmy szukać rodzącego się dla nas Jezusa - mówił bp Piotr Libera w parafii św. Pankracego w Guminie. Z kolei bp Mirosław Milewski w czasie Mszy św. płockiej katedrze zwrócił uwagę, że współczesna cywilizacja zagubiła chrześcijańską tożsamość świąt Bożego Narodzenia.
- Bóg przychodzi przede wszystkim do ludzi zwykłych i przeciętnych, do tych, co wierzą i czekają z nadzieją... - mówił bp Libera. - Oczywiście On przychodzi również do wielkich i uczonych; do zdrowych i cierpiących, do religijnych i wątpiących, do bogatych i biednych… Do każdego, kto serce ma otwarte. Bo taki jest Bóg! Nie zostawia sobie żadnej alternatywy, żadnego wyboru… Przychodzi do każdego bez wyjątku i każdemu daje szansę na spotkanie, na miłość, która zmienia.
- Życie - to nasze Betlejem. Nie specjały, nie kosztowności i luksusy, ale serce szczere i ubogie. Przecież wiemy dobrze, że chwil pełnych blasku nie ma na co dzień zbyt wiele. Zazwyczaj jest trud i wysiłek, i spracowane dłonie, i noce nieprzespane, i troska o bliskich... Ale właśnie to jest najpiękniejszą stajnią, najcudowniejszym Betlejem. Naszym Betlejem... - zauważył biskup płocki w homilii.
Zwrócił uwagę, że świętowanie Bożego Narodzenia powinno rodzić w chrześcijanach świadectwo. - Każde prawdziwe spotkanie ma to do siebie, że zmienia życie. Świadectwo to opłatek połamany w naszych dłoniach i przyozdobiony pięknem naszych czynów. Świadectwo to każda dobra myśl, dobre słowo, dobry uczynek, uśmiech - mówił ks. biskup.
- Znakiem Boga jest potrzebujące pomocy, ubogie Dziecko. Znakiem Boga jest to, że On dla nas staje się mały. Przychodzi jako dziecko – bezbronne i potrzebujące naszej pomocy. Nie chce nas przytłoczyć siłą. Sprawia, że nie boimy się Jego wielkości. On prosi o naszą miłość – dlatego staje się dzieckiem. Bóg stał się mały, abyśmy mogli Go zrozumieć, przyjąć Go i kochać - mówił w katedrze bp Mirosław Milewski. Po raz pierwszy przewodniczył Pasterce w katedrze jako biskup pomocniczy. Zwrócił uwagę na bezbronność Boga, objawionego jako Dziecina z Betlejem, wobec wiary, która nie znajduje obrony w życiu współczesnych ochrzczonych i kulturze zachodu.
- Niestety, te niepokojące i niebezpieczne tendencje coraz bardziej wchodzą w przestrzeń naszej ojczyzny, która 1050 lat temu przyjęła chrześcijaństwo, coraz bardziej zacierają się granice między sacrum a profanum. W mediach pierwsze świąteczne reklamy pojawiają się już pod koniec października, a po pierwszym listopada ma miejsce komercyjne "sprzedawanie" Bożego Narodzenia. W sklepach można kupić politycznie poprawne, neutralne światopoglądowo "złote cielce": bałwanki, mikołaje, dzwonki, gwiazdki, jabłka i renifery. A zamiast kart świątecznych "laurki z opłatkiem". Zamiast świąt z rodziną – jest wyjazd do ciepłych krajów. Zamiast rekolekcji adwentowych – wielogodzinne chodzenie po sklepach. Zamiast spowiedzi – pizza w galerii. W reklamach do znudzenia powtarzane są słowa o "magii świąt", jakby miały coś one z magii i czarów - mówił ks. biskup.
- Nie akceptujmy milcząco tego, co się dzieje, nie przyjmujmy tych narzucanych nam przez różne ideologie, wielkie korporacje i kreatorów mody zjawisk obcych duchowi Betlejem. Odrzucajmy zdecydowanie świecką wersję Bożego Narodzenia. Nie ulegajmy duchowi tego świata. Nie poddawajmy się światowości. Musimy to sobie wszyscy bardzo mocno uświadomić, że trwa dziś niejako wojna światów, zderzenie cywilizacji życia z cywilizacją śmierci. Toczy się walka o duszę człowieka. Troszczymy się o chrześcijański charakter świąt Bożego Narodzenia.
- W Boże Narodzenie i w ciągu całego roku kochajmy wszystkie dzieci, które się urodziły: i te z porażeniem mózgowym, i te z zespołem Downa, i te, z wrodzonym zanikiem mięśni. Nie chcemy brać przykładu z laickiego Zachodu, gdzie współczesną formą eugeniki jest wykluczanie ze społeczeństwa ludzi, którzy nie mieli szczęścia urodzić się zdrowymi. Jakże nie protestować, gdy we Francji, w telewizji zakazuje się reklam z uśmiechniętymi dziećmi z zespołem Downa, bo w tamtej rzeczywistości nie mają one prawa ani się urodzić, ani uśmiechać. A w Holandii i Belgii chore dzieci zgodnie z prawem mogą być poddawane eutanazji, co nazywa się przewrotnie "miłosierną śmiercią".
- Polscy katolicy nigdy też nie mogą ze spokojem patrzeć na "czarne marsze", podczas których niesione są transparenty z hasłami przeciwko życiu i godności człowieka. Jakże nie smucić się faktem, że różni ludzie, mówiący o sobie: "jestem katolikiem", organizowali i uczestniczyli w tych marszach a później podczas religijnych i patriotycznych uroczystości zasiadali w kościołach, często w pierwszych ławkach, nie mając żadnego dylematu moralnego, żadnego konfliktu sumienia. (...) Niech dotrze do nas ta głęboka prawda płynąca z betlejemskiej groty, że mamy być obrońcami i promotorami życia. Piąte przykazanie Dekalogu – "nie zabijaj", to jest nasz sztandar. To reduta, której musimy bronić. Kościół był, jest i będzie za życiem. To jest nasza opcja fundamentalna - zwracał uwagę bp Mirosław Milewski.