Do połowy stycznia plac Narutowicza w Płocku będzie rozświetlony 10 tysiącami lampek.
Część płockiej starówki zajęły ogrody światła - świąteczna instalacja, przygotowana w ramach programu "Orlen dla Płocka". W labiryncie, zajmującym centrum placu Narutowicza, na powierzchni porównywalnej do boiska do piłki ręcznej znajdują się rozmaite obiekty: wielkie litery, królik wyłaniający się z kapelusza, potężna śniegowa kula, przez którą można przejść jak przez bramę, monstrualne grzyby i inne bajkowe figury. Wedle zamysłu organizatorów, ma to przywodzić na myśl "Alicję z Krainy Czarów". O zmroku wszystko zapala się tysiącami różnokolorowych lampek, a na otaczających plac budynkach pojawia się zimowa iluminacja.
Wielkie otwarcie, w iście amerykańskim stylu, odbyło się w sobotę. Był koncert Chóru Gospel Piotra Pawlickiego, św. Mikołaj w zagrodzie, gdzie najmłodsi mogli wyjawić swoje świąteczne życzenia i zrobić sobie zdjęcie z żywymi reniferami; były też konkursy i nagrody. W imprezie uczestniczyły tłumy płocczan i mieszkańców okolicznych miejscowości; widać było szczególnie rodziny z małymi dziećmi. To właśnie z myślą o najmłodszych przygotowano tę instalację. Mnóstwo osób krążyło po świecącym labiryncie, robiąc sobie zdjęcia. Zwiedzających było tak dużo, że chwilami właściwie trudno było swobodnie przemieszczać się po tym oryginalnym ogrodzie. Bez wątpienia instalacja podbiła serca dzieci.
Płockie Ogrody Światła, przygotowane przez PKN Orlen, pozostaną na placu Narutowicza do połowy stycznia. Można je zwiedzać od zapadnięcia zmroku do późnych godzin wieczornych.
am