Co, jak dotąd, wyszło, a co się nie udało w czasie rekolekcji ewangelizacyjnych w płockiej diecezji?
- Wchodzimy w nowy etap działalność ekip kerygmatycznych, bo oprócz prowadzenia rekolekcji, są one zaproszone do tworzenia środowiska w swoim otoczeniu - zauważyła dr Iwona Zielonka, dyrektor Wydziału ds. Nowej Ewangelizacji płockiej kurii podczas sobotniego dnia skupienia tych grup w MCEW Studnia. Szefowa wydziału zwróciła uwagę na potrzebę realizowania jednego ze wskazań synodalnych, by parafia była wspólnotą ewangelizowaną ale i ewangelizującą. - Chodzi o to, by tworzyć w parafiach, w dekanatach małe grupy kerygmatyczne, ale nie z przydziału, nie sztucznie. Trzeba zaangażować te osoby, które już są do tego przygotowane, np. członków wspólnot duszpasterskich, czy rad parafialnych. Musimy budować mentalność w naszych środowiskach - zwracała uwagę szefowa SNE diecezji płockiej.
W podsumowaniu dotychczasowej działalności ewangelizacyjnej, nie zabrakło uwag krytycznych, o tym, co się do końca nie udało. - Trochę przespaliśmy Światowe Dni Młodzieży. Nie mamy propozycji dla młodych. Podobnie jeśli chodzi o peregrynację. Pewne owoce, owszem są w sercach ludzi, ale jeśli nie zaangażujemy się w pilotowanie grup, to nie będzie widocznych owoców. Chcemy was prosić o pomoc. Jeżeli już jest taka armia świeckich, która rusza w diecezję, jeśli są tacy duszpasterze, to jest czas łaski od Pana - mówiła Iwona Zielonka.
- Cały czas się uczymy - zauważył z kolei ks. Rafał Winnicki. W czasie wczorajszego spotkania poprowadził katechezę o duchowości ewangelizatora i podsumował dotychczasowe rekolekcje kerygmatyczne, przeprowadzone już w wielu miejscach naszej diecezji. Ks. Rafał, który jest koordynatorem tych rekolekcji, przypomniał, że w ich treści zawsze powinny znaleźć się wszystkie tematy kerygmatu. Wskazał też na ważną rolę krótkiego osobistego świadectwa. - Mamy doświadczenie, że po świadectwach ludzie częściej podchodzą, chcą rozmawiać, bo niektórzy jakoś się z nimi identyfikują. Warto też dać ludziom szansę, by się określili, by podjęli jakieś decyzje. Ważne, by oddziaływać na wolę słuchaczy - mówił ks. Winnicki. Owocem rekolekcji powinno być zaproszenie do konkretnych wspólnot, chociaż, jak przyznał koordynator, jest z tym problem. - Warto, by w czasie takich rekolekcji kerygmatyczych konkretne grupy duszpasterskie przygotowały swoje oferty - np. foldery, informacje o swoim charyzmacie, o spotkaniach - radził ks. Rafał. Przyznał też, że do tej pory nie udała się jeszcze ewangelizacja uliczna. W jednej parafii planowana była tzw. Droga Światła ulicami wioski, ale z powodu złej pogody odbyła się w kościele. - Można pójść z Najświętszym Sakramentem przez wioskę, zapukać do domów, z pytaniem, czy chcą przyjąć Pana Jezusa - mówił ks. Winnicki, odwołując się do doświadczeń ewangelizatorów w innych częściach Polski.
Wrażeniami z rekolekcji dzielili się też sami członkowie ekip kerygmatycznych, wskazując na to, co wyszło dobrze, a o się nie udało. - Bardzo ważne jest przygotowanie. Na pierwsze rekolekcje, było to lata temu, jechaliśmy z duszami na ramieniu, ze strachem, i te rekolekcje wyszły niesamowicie. Ale na drugich rekolekcjach, uważaliśmy się już za wielkich fachowców. Przygotowania były słabe. Pamiętam, jak jechałem przez tamtą wieś z myślą, że my im pokażemy, będzie się działo. Wyszło fatalnie, myliliśmy się, świadectwa były do bani, ludzi w kościele tyle co nic. Wiem już, że nie można popadać w grzech pychy, ale wszystko robić w pokorze.
- My przygotowaliśmy się pół roku, mieliśmy własne plakaty. Mieliśmy rekolekcje w małej podpłockiej parafii. Pierwszego dnia proboszcz był załamany, my zdenerwowani; okazało się przyszło 20 osób. No cóż, warto i dla 20, i dla pięciu; dlaczego nie? Następnego dnia przyszło ponad 30 osób. W niedzielę było bardzo dużo ludzi, jedni drugich przyprowadzili. Tak się jakoś stało, że zabrakło nam scenki, po prostu o niej zapomnieliśmy. Mieliśmy zespół muzyczny z Płocka, który wspaniale posługiwał. Byłam zaskoczona gościnnością proboszcza i parafian. Już po tygodniu dostaliśmy od proboszcza wiadomość, że on nam w imieniu tych parafian dziękuje. Myślę, że warto zaczynać właśnie od takich małych parafii.