Mija 75 lat od męczeńskiej śmierci ks. Leona Kulasińskiego. Mógłby być kandydatem na ołtarze...
Gdy go aresztowali Niemcy, ks. Leon Kulasiński był kapelanem szpitala Świętej Trójcy w Płocku. Aresztowany w 1940 roku, został więziony w Działdowie, Dachau i Gusen, a następnie ponownie w Dachau. W czasie pobytu w obozie był spokojny i pogodny - tak go zapamiętano. W Dachau, podobnie jak wielu innych płockich księży, był poddany pseudomedycznym eksperymentom. Ale miał niezachwianą, dziecięcą ufność w miłosierdzie i dobroć Boga. Taka postawa była jeszcze bardziej widoczna w chwili śmierci. Umierał, jak zeznał m.in. ks. Józef Góralski z Płocka, z radością, że "będzie oglądał Boga, za którym tak tęsknił". Zmarł w listopadzie 1941 roku. W diecezjalnej rubryceli, czyli kalendarzu liturgicznym, jest podana data 24 listopada jako dzień jego śmierci.
Po ks. Leonie Kulasińskim pozostały dwa grube zeszyty zapisków. Rozpoczynają się one w 1930 roku, zaś kończą w grudniu roku 1939. Są tam zapiski o wydarzeniach z lat seminaryjnych młodego kleryka Leona i z placówek duszpasterskich w Tłuchowie i w szpitalu w Płocku oraz zapiski duchowe. Widać w nich jego wytężoną pracę nad sobą, duchowe wzloty i upadki. Jego życiową dewizą były słowa z Ewangelii o Jezusie: "Przeszedł, dobrze czyniąc".
"Martwię się, że gdyby rozpoczęło się prześladowanie, co ja bym uczynił, gdy teraz tak bardzo boję się bólów cielesnych, ale głupi jestem. Wtedy przecież będziesz ze mną i we mnie cierpiał Ty sam, o Panie, jak cierpiałeś w męczennikach swoich. W Tobie, Panie, całą moją nadzieję pokładam... kochasz mnie i miłość ludzi mi dałeś, będziesz miłosiernym Sędzią słabości moich. Mateńka Twoja, która mnie na pewno kocha, nie opuści mnie... Jam Jezusowy w Maryi i przez Nią" - pisał w swym duchowym pamiętniku.
Gdy był kapelanem szpitala w Płocku, stawiał sobie następujące wymagania: "Więcej współczucia. Zająć się więcej chorymi w szpitalu. Odwiedzanie ich nie uważaj za ciężar, ale swój najmilszy obowiązek. Masz na swej placówce obecnej szerokie pole do spełnienia i wcielania w życie swej zasady programowej: »Przeszedł, dobrze czyniąc«. Nie odpowiadać jakoby odwiedzanie chorych było ciężarem. (...) Nie będę skąpym w urządzaniu nabożeństw dla chorych i czekał, aż siostry poproszą (...) A gdy asystuję przy śmierci lub przygotowuję do wieczności - niech to nie będzie tylko spełnieniem urzędu. Przemówić cieplej, zapalić do miłości Bożej, czytać w tym kierunku, uczyć się, gdy nie umiesz, a Pan Jezus dopomoże, gdy pracę mą zobaczy w tym kierunku" - pisał 26 sierpnia 1939 roku ks. Kulasiński.
Potem zaczęła się wojna... Ks. Leon nie prowadzili już swych zapisków. Tylko inni dali świadectwo, jak do końca, z oddaniem i pogodą ducha stawał się księdzem męczennikiem.