Szybka interwencja strażaków udaremniła pożar kościoła parafialnego.
14 zastępów straży pożarnej zjechało w niedzielę po południu do Kroczewa na hasło: "pali się kościół". - To była bardziej walka z dymem. Na szczęście nic nie spłonęło. Teraz czeka nas wielkie wietrzenie kościoła i szacowanie strat - mówią duszpasterze parafii św. Jana Chrzciciela w Kroczewie.
Wydaje się, że przyczyną niedoszłego pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej. W akcji strażacy użyli więc gaśnic proszkowych, a następnie ustawili w kościele spalinowe wentylatory, tak bowiem znaczne było zadymienie wnętrza świątyni.
- Doszło do zadymienia kościoła. Przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej w skrzynce elektryczne obok zakrystii. Powstało przy tym duże zadymienie, przy którym trzeba było dokonać ewakuacji kilku osób. Na szczęście nie doszło do pożaru, skończyło się tylko na strachu. Obecnie następuje przewietrzanie wnętrza. Strażacy dokonują jeszcze sprawdzenia pomieszczeń kościoła, czy nie ma w nich ognia. Na miejsce przybyło bardzo wiele zastępów strażackich, co wynika z naszych planów dotyczących pożaru takich obiektów. Na miejsce przyjechało 14 samochodów, czyli ok. 60 strażaków. Na szczęście było więcej dymu, niż ognia, który nigdzie się nie rozprzestrzenił – mówi st. kpt. Karol Kierkowski, oficer prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej.
Jeszcze przed południem Mszy św. w Kroczewie, z racji parafialno-gminnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości, przewodniczył bp Mirosław Milewski. Były też obecne zastępy strażackie, w galowych strojach, ze sztandarami. Niestety, po południu musiały tam powrócić, aby ratować swój parafialny kościół.
ao, wp