Wyszli na ulice Płocka, bo, jak twierdzą, nie chcą być ofiarami Orlenu tylko partnerami giganta.
„Przyjacielu - trucicielu” to chyba najczęściej skandowane hasło pod adresem PKN Orlen podczas „marszu w maskach”, jaki przeszedł wczoraj ulicami Płocka, w związku z wysokim stężeniem benzenu w powietrzu odnotowanym w ostatnich dniach września. Zgromadzenie zostało zawiązane na Starym Rynku. Tu, przy małej scenie, pojawił się rekwizyt - symbol tego marszu - duży komin umieszczony na samochodzie. Gromadzącym się płocczanom rozdawano papierowe maseczki na twarz; niektórzy uczestnicy pojawili się we własnych maskach gazowych.
- Chcemy, by nas głos został usłyszany. Przestańcie nas truć! Powietrze jest dobrem wspólnym i naszym obowiązkiem jest chronić je dla przyszłych pokoleń! Chcemy chodzić na spacery i biegać po Tumach, nie po trumnach. Nie ma zgody na trucie. Chcemy być traktowani po partnersku przez sąsiada. Pokażmy, że trzeba się z nami liczyć, chcemy dialogu - wołała Agata Liberacka, inicjatorka marszu, która ogłosiła swój apel na portalu społecznościowym. - Wierzyłam, że tu przyjdziecie, że razem zdamy ten egzamin. Pamiętajmy, że kropla drąży skałę - mówiła do uczestników zgromadzenia.
- Spotkaliśmy się tutaj dzisiaj, bo jesteśmy pełni obaw o nasze zdrowie, a nawet życie. Boimy się o nasze rodziny, nasze dzieci, przyjaciół, o nasze najbliższe otoczenie. Zgromadziliśmy się tutaj, bo jesteśmy przerażeni wydarzeniami, które miały miejsce w ostatnich dniach września. Do wszystkich nas docierały informacje, że stan zdrowia wielu mieszkańców uległ nagłemu pogorszeniu. Stwierdziliśmy, że trzeba powiedzieć: „nie”, trzeba powiedzieć: „stop” - mówił Marcin Gerwatowski, przewodniczący zgromadzenia.
Przed wyruszeniem pięciu ochotników odczytało pytania od płocczan do koncernu, umieszczone na stronie FB protestu, m.in. jakie związki emituje Orlen; kiedy zacznie się szybko wykrywać i szybko leczyć nowotwory, oraz czy to prawda, że remonty na instalacjach orlenowskich można przeprowadzać bez negatywnego wpływu na zdrowie i samopoczucie mieszkańców.
Ze Starego Rynku marsz ruszył ulicą Bielską, Tysiąclecia w stronę Orlen Areny na placu Celebry. Co chwila rozbrzmiewały skandowane hasła, m.in. „Czyja to wina, że kopci z komina”, „Więcej tlenu, mniej benzenu!”, "Przestańcie nas truć" przerywane głosem syreny alarmowej. Uczestnicy protestu nieśli też czarne chorągwie, fotografie instalacji zakładu i wiele transparentów z hasłami. Wśród idących można było zobaczyć m.in. prezydenta Andrzeja Nowakowskiego i wiceprezydenta miasta Romana Siemiątkowskiego oraz posłankę Elżbietę Gapińską, maszerujących tym razem jako „zwykli” płocczanie.
Około godz. 18 pochód dotarł na plac Celebry, skąd widać dobrze orlenowski komin, który od kilku tygodni tak wzbudza niepokój mieszkańców. W cieniu Orlen Areny organizatorzy odczytali żądania płocczan wobec koncernu, zaznaczając przy tym, że chcą być mediatorami, partnerem w dyskusji.
Żądania dotyczyły m.in. uzyskania informacji, jakie kroki poczyniły władze w celu zminimalizowania odczuwalnej niedogodności funkcjonowania Orlenu, na które narażeni są mieszkańcy miasta jak również pracownicy koncernu; poważnej otwartej debaty z koncernem i udziałem niezależnych ekspertów na temat skutków zdrowotnych i uzyskania listy potencjalnych szkodliwych substancji, występujących na terenie kombinatu, które mogą powodować zagrożenie zdrowia, a także uruchomienie monitoringu na stacjach pomiarowych w Płocku. Protestujący płocczanie żądali też budowy płockiego centrum onkologii, regularnych badań onkologicznych dla mieszkańców miasta, przejścia na monitorowanie średniodobowe, a nie średnioroczne w przypadku substancji szkodliwych, takich jak benzen, budowy nowych stacji pomiarowych, a także wsparcia Orlenu dla profilaktyki zdrowotnej i większego zaangażowania koncernu w inne aspekty życia miasta, większego wspierania działań prospołecznych, czy działań kulturalnych.
Odczytano też oświadczenie dla władz miasta, koncernu i mediów. „Informacje, jakie docierają do nas z mediów i ogólnodostępnych statystyk Krajowego Rejestru Nowotworów na temat jednej z najwyższych umieralności na raka płuc i oskrzeli oraz brak zdecydowanej reakcji na ten stan rzeczy przez jakiekolwiek instytucje, był powodem wyjścia płocczan na ulice. Oczekujemy odpowiedzi na postulaty i zdecydowanych działań (…) Chcemy dialogu z PKN Orlen, z władzami miasta, oczekujemy wymiernych korzyści z obecności giganta w sąsiedztwie… Zamiast zabiegów piarowych chcemy dowodów na to, że Orlen lubi Płock!” - napisali organizatorzy marszu. I zapowiadają, że jeśli ich żądania nie będą wysłuchane, kolejny raz wyjdą na ulice.