Ks. Piotr Pawlukiewicz w przasnyskiej farze o przebaczeniu i o życiu Ewangelią, które nie ma miary.
Ks. Pawlukiewicz wygłosił kazanie w czasie Mszy św. i katechezę. Odwołując się do encykliki "Dives in misericordia" św. Jana Pawła II, zwrócił uwagę na jeden z bardzo ważnych jej punktów, w którym mowa jest o wydobywaniu do normalnego życia osób, które znalazły się w stanie załamania duchowego i straciły wiarę w Boga i w samego siebie. – Takiego człowieka najtrudniej przekonać, że Bóg go kocha – wyjaśniał ks. Piotr. - Są ludzie, którzy codziennie kilkanaście razy słyszą: jesteś beznadziejny, głupi, niepotrzebny światu, co wpływa na nich bardzo przygnębiająco i powoduje, że zaczynają w to wierzyć.
- Nie ma takiego człowieka, który by był skazany na piekło już tu na ziemi – zapewniał kaznodzieja. - Dobry łotr w ostatnich minutach swojego życia, powiedzielibyśmy językiem współczesnym, załatwił sobie niebo. Nigdy nie powinniśmy mówić o człowieku, że jest nieodwracalnie zły, tylko przyzywać mocy Bożej i starać się mu głosić Ewangelię w odpowiedniej dla niego formie.
- Napełniajmy nasze skarbce dobrymi uczynkami, napełniajmy miłością i nich nikt o tym nie wie. (…) Niech wielkie nasze rzeczy, których świat nie dostrzega, zostaną ogłoszone i objawione na Sądzie Ostatecznym. Pokora daje szczęście, pokora daje pokój, pokora ci mówi: jesteś wielki, bo Bóg cię wybrał, jesteś wielki, bo Bóg cię obdarował, jesteś wielki, bo On jest wielki i z łaski dał ci udział w swojej świętości – mówił kaznodzieja.
- Jak to jest z tym Miłosierdziem? – kontynuował ks. Pawlukiewicz w czasie katechezy. - Jego istotą jest przekazywanie go dalej. Doznajemy miłosierdzia od Boga i powinniśmy okazywać je bliźnim. Kto nie ma miłosierdzia, kto nie umie przebaczyć, jest sam w bardzo trudnej sytuacji. Gdy przebaczysz innym ich przewinienia, to ci w sercu orkiestra zagra. Przebaczenie to szacunek dla człowieka, do którego mogę mieć emocjonalne pretensje. Pamiętajcie: moje "ja" to nie są uczucia, to jest moja decyzja. To ja decyduję czy przebaczam.
- Nikt z nas nie pójdzie sam do nieba – wyjaśniał duszpasterz. - Albo pójdziesz do nieba z żoną, z mężem, z dziećmi, albo w ogóle nie pójdziecie. Bo do nieba się nie chodzi pojedynczo. Jeden nie pasuje do trzech. Do Boga musisz iść z tym, kogo kochasz i z tym, któremu pozwoliłeś się kochać.
Kochać papieża, który jest daleko jest łatwo, ale teściową, zięcia, bratową, sąsiada – to jest szkoła miłości. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. A małżeństwo jest wspólnotą ludzi, którzy ciągle sobie wybaczają i mają co wybaczać. (…) Ta umiejętność wybaczania, zapominania w Chrystusie jest fundamentem życia i miłości rodzinnej. Do nieba nie będziemy szli sami. I warto pokazać Kościołowi swoje serce w sakramencie pojednania, żeby mieć poczucie i świadomość bezpieczeństwa, że ja zostanę zbawiony i pójdę do nieba.
- Jezus nie umie dawać mało. On chce ci dać od razu pełne stągwie, pięć chlebów, 153 ryby. To jest jego ogrom Miłości Miłosiernej. Obyśmy byli mądrzy i te dary Chrystusa przyjęli do serc i wprowadzili je w krwioobieg naszego życia duchowego –powiedział na zakończenie konferencji ks. Piotr.
Miłą niespodzianką dla gościa przasnyskiej fary była zwrotka jednej z jego piosenek, którą zacytowała dziękując mu w imieniu uczestników spotkania Bożena Tomaszewska z Domowego Kościoła: Dopiero gdy zobaczysz, jak /Na rękach przeniósł ciebie Pan, /Spojrzysz Mu w oczy, nic nie powiesz, /Bo słów wdzięczności nie zna świat...
Modlitewne spotkanie, które odbyło się dzięki wsparciu Fundacji "Scalam" zakończył Różaniec z rozważaniami św. Jana Pawła II.
Wojciech Ostrowski