Zanim ubierzemy się na czarno..., czyli kilka słów o protestach antyaborcyjnych.
Głośno w tych dniach o propozycji nowelizacji ustawy aborcyjnej. Patrząc i czytając internetowe wpisy, zastanawiam się nad jednym…Czy ich autorzy są w stanie docenić życie? Myślę, że nie wszyscy. Mam na myśli szczególnie tych, którzy ubierają się w czarne bluzeczki, sweterki, spodenki, itd. To nie rozwiąże problemu i nie wymaże przykazań Bożych. Szczególnie jednego: Nie zabijaj! Św. Jan Paweł II - ten sam, na którego przy różnych okazjach tak wielu lubi się powoływać - w 1991 r. w Radomiu mówił: "Nie zabijaj, ale raczej chroń życie, chroń zdrowie i szanuj godność ludzką każdego człowieka. (...) Nie zabijaj, ale raczej przyjmij drugiego człowieka jako dar Boży - zwłaszcza jeśli jest to twoje własne dziecko".
Przypomina mi się wywiad z o. Stanisławem Jaroszem, paulinem, który dość dobitnie mówił: "Wciąż musimy sobie uświadamiać, że zabójstwo nienarodzonego dziecka ma straszliwe skutki w małżeństwie, w rodzinie, jest zagrożeniem dla kraju. Ma negatywne skutki dla zdrowia matki i konsekwencje psychiczne. Wiele osób musi się leczyć. To zabójstwo rujnuje współżycie małżonków, prowadzi do rozpadu relacji rodzinnych, do błędów w wychowaniu dzieci...". Zachęcał do zapoznania się z niewielką książeczką "Uwolnienie z ciężaru winy po grzechu aborcji", w której można zapoznać się ze świadectwami osób noszących syndrom postaborcyjny. Warto zatem w tych gorących dniach odmówić przynajmniej jedną dziesiątkę Różańca za wszystkich tych, którzy z "głupoty" lub "niewiedzy" dokonali czynu, z którym będą się zmagać może i całe życie.
Wybór - to decyzja każdej /każdego z nas i dlatego warto tysiąc razy przemyśleć swoje postępowanie, zanim się podejmie "odpowiednią" decyzję. Bez względu na wszystko - podarowanie życia jest najpiękniejszym darem, jaki możemy ofiarować.
Nie jestem matką, ale wielokrotnie widziałam kobiety w ciąży.. przebywałam, rozmawiałam z nimi… Najpiękniejszym momentem był pierwszy ruch bezbronnego dziecka pod ich sercem. Wtedy pojawiały się pierwsze łzy szczęścia.
Żal mi młodych dziewcząt zmanipulowanych przez "doświadczone" matki, które najchętniej pozbywałyby się "problemu" od ręki. Tylko co potem? W końcu i tak każda kobieta będzie kiedyś z tego rozliczona…Zatem ubierzmy się na czarno. Tak, na czarno, bo w końcu śmierć wymaga żałoby!
Przypominają mi się też słowa męża św. Joanny Beretty Molli, która jako heroiczna matka i święta, poświeciła swoje życie dla dobra dziecka. W czasie pogrzebu jej mąż powiedział: "Aby zrozumieć jej decyzję, trzeba pamiętać o jej głębokim przeświadczeniu – jako matki i jako lekarza – że dziecko, które w sobie nosiła było ISTOTĄ, która miała takie same prawa, jak pozostałe dzieci, chociaż od jego poczęcia upłynęły zaledwie dwa miesiące". Nie musimy jednak szukać tak daleko. Polska siatkarka, Agata Mróz odsunęła na parę miesięcy leczenie i bój o własne życie po to, by utrzymać ciążę i zwyciężyć w walce o życie dziecka. Bez względu na to, czy miałoby się narodzić chore czy zdrowe. Dzisiaj pozostał po niej niezwykły żywy "pomnik" któremu na imię Liliana. I on stał się kontynuacją jej życia, tutaj na ziemi.