W Płońsku odbył się 7. Ogólnopolski Festiwal Teatrów Lalkowych i Ulicznych.
To był szczęśliwy festiwal: z liczną, znającą się na swoim fachu obsadą artystyczną, z widzem, który mógł puścić wodze wyobraźni, i wymarzoną pogodą, która akurat poskąpiła deszczu.
Teatralna rewia, której od samego początku przewodzi Robert Poryziński, zatoczyła przez dwa sierpniowe dni szerokie koło. Festiwal otworzyła uliczna parada lalek i żonglerów. Jeszcze tego samego dnia na publiczność czekali: Wędrowny Teatr "Małe Mi", miejscowe "Straszydło w Drodze", Teatr "Władca Lalek", Krzysztof Czarski z pokazem buskierskim oraz Jo Art Show.
Drugi dzień imprezy zapowiadał się równie interesująco. Na dzień dobry płońszczanie powitali Teatr "Igraszka", by niedługo potem przenieść się do galerii MCK, gdzie swoje miejsce znalazły liczne lalki-rzeźby z papieru autorstwa Mirosławy Truchty-Nowickiej. - Lalki są jak ludzie, mają swoje tajemnice - przyznawała twórczyni papierowych postaci. Jak podkreślała, kruchość materiału sprawia, że nie można się nimi bawić tak jak zwykłymi lalkami, ale w zamian zwiedzający wystawę wychodzi na spotkanie z nimi. - One patrzą na nas i prowokują swym spojrzeniem - mówiła m.in. artystka. Niezwykłą ekspozycję można oglądać do końca sierpnia.
Wróćmy jednak na taras domu kultury, gdzie Teatr Sześciu Dębów dla nieco starszej widowni wystawił refleksyjny spektakl "Droga" z udziałem pomysłodawcy festiwalu Roberta Poryzińskiego oraz instrumentalisty Kryspina Dawidko. Całkowicie innych wrażeń dostarczył wrocławski Teatr na Walizkach. Śmiechu było co niemiara, a tercet klaunów ochoczo zapraszał do zabawy przypadkowych widzów.
Sala kina Kalejdoskop wypełniła się niemal po brzegi, kiedy na scenę wyszedł Adam Walny, który jest jednym ze stałych gości płońskiego festiwalu. Tym razem Teatr Walny zabrał płońszczan na... Arkę. Spektakl "Noe" to oryginalnie zrealizowana historia muzyka, który ma poprowadzić koncert z partytury "Potop". Wystraszona tym faktem orkiestra ucieka. Osamotniony dyrygent przeczuwając apokalipsę, buduje swój własny świat w postaci zespołu złożonego z samych zwierząt-instrumentów, zapraszając do udziału w koncercie również widzów. W wyobraźni szuka on pomocy dla świata zalewanego bezładem dźwięków.
Z kolei Teatr Klinika Lalek zaprezentował przedstawienie "Cyrk bez przemocy". Dzięki wykorzystaniu technik sztuki lalkarskiej pokazano urok teatru lalek zamiast cierpienia zwierząt. Gigantycznych rozmiarów marionetki: żyrafa, lew i słoń, animowane przez aktorów-lalkarzy, wystąpiły na jednej scenie z artystami pokojowego cyrku. Kolorowe widowisko niesie przesłanie uwrażliwienia ludzi na los zwierząt i okazywania im większego szacunku.
Na deser teatralnej uczty przygotowano wspólny happening trup kuglarskich.
Dawid Turowiecki