Grupa złota skupia pielgrzymów z trzech dekanatów: dzierzgowskiego, makowskiego i przasnyskiego. Wędruje w niej około 100 pątników. Przewodzi jej ks. Mariusz Przybysz. Są w niej zarówno dorośli, jak i młodzież.
Można powiedzieć, że pod względem koloru jest najcenniejszą pośród grup płockiej pielgrzymki... "Złotej" po krótkiej przerwie, po raz kolejny przewodzi ks. Mariusz Przybysz. - To, co dokuje się tutaj na pielgrzymce, jest jakby kontynuacją Światowych Dni Młodzieży i przemówień papieża Franciszka. Wracamy wciąż do jego słów, zgłębiamy przesłanie o Bożym Miłosierdziu. Myślę, że będzie to dla tych młodych ludzi pewna wskazówka, jak kształtować swoje życie, jak zbliżać się do miłości Boga, jak podejmować ten trud nawracania się przyjmowania tego Bożego miłosierdzia – dodaje.
- Uczynki miłosierdzia to rzeczywistość, na której mało co skupiamy swoją uwagę. Ta pielgrzymka będzie doskonałą okazją, by każdego dnia przybliżając jeden z tych uczynków, pogłębić wiedzę i praktyczne podejście, by człowiek wyrabiał w sobie potrzebę bycia dla drugiego – zwraca uwagę ks. Mariusz. – Włączamy się w dzieło dziękczynienia za nawiedzenie Maryi w naszych parafii. Ta jedna noc zapewne w życiu niektórych ludzi mogła wiele zmienić. Pielgrzymka jest czasem oderwania od codziennych spraw, które absorbują, pochłaniają, a koncentrowania się na tej jednej, konkretnej myśli – pielgrzymowaniu do tronu Matki Bożej. Sakrament pokuty, Eucharystia, śpiew, to wszystko zbliża nas do Pana Boga – stwierdza ks. Przybysz.
Wielu z nich wraca na szlak, bo pociąga ich atmosfera i ludzie, który wędrują od lat. Poznane znajomości utrzymują się przez kilka lat. Jak mówią młodzi pielgrzymi, wędrują, bo odkrywają Pana Boga na nowo, uczą się siebie i doceniają przyjemności, z którymi żyją na co dzień.
- Zaskoczyła mnie bardzo pogoda – stwierdza Natalia Jaroszewska, która jest czwarty raz na pielgrzymce – Poprzedni rok obfitował w straszne upały, a w tym roku jest w sam raz. Na szlak ciągnie mnie ta atmosfera, która sprawia, że każdy tutaj jest dla siebie serdeczny i życzliwy. Niosę ze sobą wiele intencji, które powierzyła mi rodzina. Wiem, że to będzie dobrze i mile spędzony czas z Panem Bogiem. Dziękuję Maryi za moją rodzinę, za to, co dał mi Pan Bóg, a często tego nie doceniam. Za wydarzenia, które się dokonują, a także za ludzi, których spotkałam na swojej drodze. Chciałabym, abyśmy z uśmiechem dotarli na Jasną Górę i zawierzyli Maryi wszystko to, co niesiemy w sercu – dodaje.
- Pierwszy raz wybrałem się na jubileuszową pielgrzymkę, 25 pielgrzymkę - mówi Mariusz Gutowski, porządkowy grupy, dziewiąty raz na szlaku. – Należę do grupy ludzi, którzy poszli i zostali. Jednym słowem złapałem bakcyla. Ta serdeczność, ta wspaniała atmosfera, to, że ludzie chcą sobie pomagać, no i ten cel, czyli Jasna Góra, która przyciąga – dodaje. – Dzięki temu, że idziemy w służbie, mamy świadomość, że poznajemy więcej osób, możemy im bardziej pomóc i to jest też nasza ofiara tej pielgrzymki. Przyznaję, że lepiej się biega, aniżeli chodzi – dodaje z uśmiechem Mariusz. – Pielgrzymka zmienia optykę myślenia. Tutaj docenia się te prozaiczne rzeczy. Jeśli tutaj się z tym spotkamy, to łatwiej będzie nam to przekazać innym. To również walka z samym sobą, bo nikt z nas nie przeszedłby z własnej woli 40 km dziennie. Myślę, że pielgrzymka to również droga nie tylko do tronu do Matki Bożej, ale również do odkrycia siebie na nowo. To okrywanie siebie, przez pryzmat wiary. Tutaj otwierają się oczy na wiele rzeczy. Zaczynamy rozumieć także nasze zachowania. – zwraca uwagę porządkowy grupy złotej.