Pątnicy na szlak wyruszyli jak zawsze o 6.00. Po przebyciu zaledwie 6 km uczestniczyli w porannej Eucharystii.
Na pątniczym szlaku miejscem sprawowania Eucharystii często stają się las lub polana. Tak jak podczas tego środowego poranka. W czasie Mszy św. homilię wygłosił ks. Jacek Prusiński, główny przewodnik płockiej pielgrzymki.
- Tegoroczna pielgrzymka jest drogą, która prowadzi przez uczynki miłosierdzia - mówił w kazaniu ks. Jacek. Zauważył, że postawa człowieka, który żyje uczynkami miłosierdzia i na co dzień wciela je w życie, prowadzi do wydania plonu obfitego. Zwrócił uwagę, że jeśli ktoś postępuje zgodnie z nimi, zawsze doprowadzi go to do wydania owocu. Choć czasem tak trudno jest nieść pocieszenie. - Myślę, że klucz do tego, aby być takim człowiekiem, leży w tym, żeby samemu nie być człowiekiem strapionym. Temu, kto jest obarczony różnymi niepokojami, lękami trudno pocieszać innych. I kiedy patrzy się na świat i dzisiejszego patrona, odnosi się wrażenie, że jest wielu ludzi strapionych. Wielu jest smutnych, przygnębionych, a także takich, którym to pocieszenie by się przydało – akcentował ks. Jacek.
Przewodnik płockiej pielgrzymki odniósł się do dwóch rodzajów strapień. - Pierwszy rodzaj to te, które przychodzą na człowieka, jak choroba, śmierć kogoś bliskiego, utrata pracy i inne nieoczekiwane okoliczności, i są poważnym strapieniem. Nie można się temu dziwić, gdy ktoś jest strapiony, jeśli dotykają go tego rodzaju trudności - mówił ks. Prusiński. - Drugi rodzaj strapień to te, które są "niepoważne". To strapienie, kiedy człowiek sam szuka tego, co będzie go martwić, nie potrafi cieszyć się drobnymi sprawami, nie potrafi radować się dniem codziennym. Martwi się czymś, przejmuje, ciągle ma niepokój serca. Jeśli człowiek tak funkcjonuje, to będzie mu trudno iść z tym uczynkiem, który dzisiaj rozważamy: „strapionych pocieszać”, do innych. Żeby dobrze pocieszać innych, przychodzić im z dobrym słowem, uśmiechem, życzliwością, trzeba się samemu uwalniać od niepotrzebnych strapień. Nie przejmować się czasem głupotami, nie przejmować się tym, co za chwilę przeminie. Tutaj, na pielgrzymce można się tego nauczyć - akcentował ks. Jacek Prusiński.
Pod koniec homilii odniósł się do słów piosenki znanego polskiego zespołu Myslovitz, które odzwierciedlają rozważany dzisiaj uczynek miłosierdzia. - „To, czego chcę, to wszystko jest tuż obok mnie, cieszę się tym, co tu mam. (...) Niezwykłe jest gdzieś obok mnie. Niezwykłe jest tuż obok mnie. Wystarczy na nowo znów rozejrzeć się. To, czego chce, jest tuż obok mnie” - przytaczał ks. Prusiński.
Na zakończenie Mszy się 82 osoby przyjęło szkaplerz karmelitański. - Przyjęliśmy szkaplerz całą rodziną - mówi małżeństwo z grupy biało-czerwonej. - Pragniemy oddać się w ręce Maryi, aby to Ona nas prowadziła i wspierała w tych codziennych trudnościach, z jakimi często nie możemy sobie poradzić. Z tym, co trudne, niezrozumiałe i niewyjaśnione.