Młodzież z naszej diecezji chce wciąż się dzielić swym doświadczeniem wiary ze Światowych Dni Młodzieży.
Mniejszymi i dużymi grupami, ze śpiewem i modlitwą na miejsce czuwania, zmierzały tłumy młodych, które oczekiwały na słowa papieża. - Dokąd może nas zaprowadzić strach? Do zamknięcia. A kiedy strach ukrywa się w zamknięciu, to zawsze idzie w parze ze swoim "bliźniakiem", paraliżem; poczucie, że jest się sparaliżowanym – mówił papież Franciszek w czasie czuwania do młodzieży świata.
- Jednym z najgorszych nieszczęść, jakie mogą się przydarzyć w życiu, a zwłaszcza w młodości, jest poczucie, że w tym świecie, w naszych miastach, w naszych wspólnotach nie ma już przestrzeni, by wzrastać, marzyć, tworzyć, aby dostrzegać perspektywy, a ostatecznie, aby żyć. Paraliż sprawia, że tracimy smak radości ze spotkania, przyjaźni, smak wspólnych marzeń, podążania razem z innymi. Nie pozwala nam chwycić się za ręce. Zamyka nas jakby w szklanej klatce – akcentował ojciec święty.
Podkreślił, że jest też w życiu inny, jeszcze bardziej niebezpieczny paraliż, który może przydarzyć się młodym. Często jest on trudny do rozpoznania, a jego zidentyfikowanie wiele kosztuje. - Sądzimy, że abyśmy byli szczęśliwi, potrzebujemy dobrej kanapy. Kanapy, która pomoże nam żyć wygodnie, spokojnie, całkiem bezpiecznie. Kanapa, jak te, które są teraz, nowoczesne, łącznie z masażami usypiającymi, które gwarantują godziny spokoju, żeby nas przenieść w świat gier wideo i spędzania wielu godzin przed komputerem. Kanapa na wszelkie typy bólu i strachu. Kanapa sprawiająca, że zostajemy zamknięci w domu, nie trudząc się ani też nie martwiąc. "Kanapaszczęście" jest prawdopodobnie cichym paraliżem, który może nas zniszczyć najbardziej; bo po trochu, nie zdając sobie z tego sprawy, stajemy się ospali, ogłupiali, otumanieni. Wcześniej mówiłem o młodych, którzy idą na emeryturę w wieku 20 lat - podczas gdy inni, może bardziej żywi, ale nie lepsi, decydują o naszej przyszłości. Z pewnością dla wielu łatwiej i korzystniej jest mieć młodych ludzi ogłupiałych i otumanionych, mylących szczęście z kanapą; dla wielu okazuje się to wygodniejsze, niż posiadanie młodych bystrych, pragnących odpowiedzieć i na wszystkie aspiracje serca. Pytam was: czy chce być ospali, ogłupiali, otumanieni? Czy chcecie, żeby inni decydowali o waszej przyszłości? Czy chcecie być wolni? Rozbudzeni. Walczyć o waszą przyszłość? – pytał młodych papież Franciszek.
Na zakończenie czuwania ojciec święty skierował do młodych dobitne słowa. - Dzisiaj Jezus, który jest drogą, dla ciebie, dla wszystkich, wzywa ciebie do pozostawienia swojego trwałego śladu w historii. On, który jest życiem, zachęca ciebie do zostawienia śladu, który wypełni życiem twoją historię, a także dzieje wielu innych ludzi. On, który jest prawdą, zaprasza ciebie do porzucenia dróg izolacji, podziału, bezsensu. Pójdziesz? Czy pójdziesz? – mówił na zakończenie czuwania. Te słowa Franciszka przytaczamy, bo zapamiętali je dobrze młodzi z naszej diecezji, gdy dzielili się z nami swymi przeżyciami ze ŚDM.
Po zakończeniu spotkania modlitewnego z udziałem papieża Franciszka rozpoczął się koncert "Credo in Misericordiam Dei" - "Wierzę w Boże Miłosierdzie". Przechadzając się po Campus Misericordiae przed i po północy, najczęściej można było spotkać grupy z różnych krajów, śpiewające i tańczące oraz pozostające w głębokiej modlitwie. Podczas, gdy jedni uczestnicy ŚDM próbowali spać, inni bawili się w najlepsze. Przed północą i po północy wielu nadal się modliło. Ci, którzy zdecydowali się odpocząć, przeważnie spali pod gołym niebem. Mieli karimaty lub dmuchane materace, ale większość z nich odpoczywała na płaszczach przeciwdeszczowych. Cale pole Campusu zalewał jasny blask zapalonych świec, które symbolizowały czuwanie i modlitwę.
Jak mówią młodzi, to była wyjątkowa noc, która jest odbiciem czuwania apostołów przed zesłaniem Ducha Świętego. - Niesamowita jedność zapanowała między nami podczas tego czuwania – zwraca uwagę Asia Szczepańska. – Tej nocy nie liczy się pochodzenie, kultura, kolor skóry, ale wiara w Boga, który w swoje imię nas tutaj zgromadził. Myślę, że każdy z nas po wysłuchaniu przemówienia ojca świętego pozostaje w zamyśleniu, odbierając słowa papieża do własnego życia. Przyznam, że sama rozważam, ile we mnie jest "kanapowego życia"? Zastanawiam się czy ja również nie czekam na szczęście, leżąc na kanapie? Wiem jedno, Bóg chce spełnić moje pragnienia i marzenia, ale by to uczynić, muszę okazać Mu więcej ufności i poświęcić więcej czasu – dzieli się Asia.
- Dziś wiem, że samo kroczenie na tej ziemi nie otworzy mi bram do nieba – stwierdza Monika. – Muszę uczynić coś więcej. Dać nie tylko świadectwo swojej wiary, ale przede wszystkim pójść za Jezusem, który wzywa mnie, by zostawić po sobie ślad dla innych pokoleń. Jestem tylko czystą płytą, na której zapisuję swoje życie, ale to, jak ją zapiszę, zależy wyłącznie ode mnie. Bóg pragnie ode mnie tego, by ktoś inny chciał jej słuchać, by ta płyta była zapisana z Jego udziałem. Bo to On dał mi to życie i On jest reżyserem. On oczekuje ode mnie niesienia Dobrej Nowiny, czyniąc z życia dar dla Niego i dla innych. Wiem, że chce bym była odważna i wolna w przyznawaniu się do Niego – dodaje.
Agnieszka Otłowska