Klerycy płockiego seminarium spędzili tydzień z młodzieżą na ŚDM w Krakowie. Oto ich świadectwa i doświadczenia.
Dla kleryków płockiego seminarium to było ważne doświadczenie powołaniowe i duszpasterskie, bo mogli się przekonać o tym, jak skutecznie zbliżać młodych do Chrystusa i jak nieść Go do wątpiących. Swym świadectwem ze Mszy św. z papieżem Franciszkiem w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach i doświadczeniami z tygodnia spędzonego z młodzieżą w Krakowie, dzielą się nasi klerycy.
- Chciałbym podzielić się jedną ważną refleksją – mówi dk. Grzegorz Makowski. - Zrodziła się ona tuż po pierwszym przemówieniu Franciszka. Myslę, że wszystkie słowa, które do nas skierował, mogą być przedmiotem medytacji. Co najbardziej dotknęło mnie z papieskiej homilii? Wziąłem sobie do serca słowa swoistego rachunku sumienia z homilii na Białych Morzach: jak wyglądają karty księgi każdego z was? Czy są codziennie zapisywane? Czy są trochę zapisywane, a trochę nie? Czy może są puste? – stawia sobie pytanie dk. Grzegorz. - Przy tym ostatnim pytaniu uświadomiłem sobie, że księga mojego życia pisana przez uczynki miłosierdzia może być zwyczajnie pusta. Jeszcze mocniej dotarły do mnie te słowa, kiedy dziś jechałem w jakieś sprawie do jednego ze sklepów w moim rodzinnym mieście. W miejscu, gdzie miałem się zatrzymać, leżał na chodniku człowiek. Ktoś może pomyśleć "pijak"... ja tak pomyślałem... Ale wtedy, kiedy zobaczyłem go, przypomniały mi się właśnie tamte słowa. Kiedy podszedłem do tego człowieka podeszła druga pani, która już dzwoniła do służb. Z żalem opowiadała, jak wielu ludzi przeszło obojętnie. Pomyślałem - jestem jednym z nich... musiałem stoczyć walkę, aby podejść. Ile razy przegrałem? Nie chcę nawet wiedzieć. Oby Pan dawał nieustannie szansę, aby tę księgę rzeczywiście zapisywać. Kiedy szliśmy na Campus Misericordiae i widzieliśmy te ponad dwa miliony ludzi, mój kolega Dawid powiedział: "kto mi teraz powie, że Boga nie ma?" Pomyślałem krótko: racja! Niesamowite doświadczenie podstawowej prawdy, że Bóg jest i warto żyć Ewangelią, bo to nie żadna ściema, ale prawda! – dzieli się dk. Grzegorz.
- Dla mnie osobiście sobotni poranek zapowiadał się jako trudny, bo czekała nas trudna przeprawa na Brzegi, aby uczestniczyć w czuwaniu i Mszy św. z papieżem – dzieli się dk. Mateusz Jesień. - Nie wyobrażałem sobie, że tego dnia może mnie tam zabraknąć. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będzie mi dane spotkać się w takim gronie z ojcem świętym, więc tym bardziej była to dla mnie większa motywacja – zwraca uwagę. - Homilia wygłoszona przez papieża Franciszka miała proste, a zarazem wymagające przesłanie. Ojciec święty zwrócił uwagę, że powołanie do kapłaństwa czy życia zakonnego wiąże się ze służbą i dyspozycyjnością. Apelował do naszych serc i sumień o to, abyśmy nie zamykali się we własnym świecie i szukali wyłącznie wygód, które proponuje dzisiejszy świat. Receptą na taki stan ducha jest zaproszenie Chrystusa do swojego życia, w którym to właśnie On powinien być jedynym Panem – zauważa dk. Mateusz. - Dla mnie, jako przyszłego kapłana, ważne są jeszcze inne elementy, które wybrzmiały z ust papieża Franciszka. Mam na myśl chociażby to, że kleryk, diakon, ksiądz, biskup czy siostra zakonna powinna charakteryzować się delikatnością, a nie surowością w relacji z drugim człowiekiem, szczególnie wobec słabych. Ponadto wybrany do szczególnej służby w Kościele nigdy nie może zadowalać się przeciętnością, ale powinien często nawet ryzykować, a nie tylko trzymać się utartych schematów wcześniej wypracowanych – mówi dk. Jesień.
Jak podkreśla, z Krakowa wyjechał pełny wielu doświadczeń i przeżyć. – Świadectwo wiary ponad 2 milionów ludzi jest potwierdzeniem, że kapłańska posługa ma dla nich ogromną wartość. Uświadomiłem sobie na nowo, że mogę każdego dnia spotkać Chrystusa w drugim człowieku i Jemu przez to służyć. Były to dla mnie rekolekcje, w których sprawdziłem moją cierpliwości, wytrwałość, a przede wszystkim był to sprawdzian miłości do bliźniego – mówi dk. Mateusz Jesień.
- Najbardziej uderzyło mnie to, jak papież zawracał uwagę, na uczniów, którzy "zamykali drzwi ze strachu, Jezus posyła ich na misję i chce, aby otworzyli drzwi i wyszli, by nieść z mocą Ducha Świętego oraz przebaczenie i pokój Boży" – mówi dk. Mateusz Piliński. - Wydaje mi się, że dzisiaj nic się nie zmienia, że uczeń Jezusa może łatwo popaść w odizolowanie od innych, bo tak wygodniej, łatwiej i nic nie boli. Dla mnie, jako przyszłego kapłana to bardzo ważne, ponieważ widzę, że jeśli chcę iść za Jezusem to muszę wszystko postawić na Niego, na jedną kartę – dzieli się dk. Mateusz. – Muszę otwierać w swoim życiu to, co sam zamykam. Z Krakowa wróciłem pełen ideałów, radości i zapału do niesienia Dobrej Nowiny o Jezusie. Dla mnie ważne było również to, że przez takie dzieła, jak ŚDM mogłem doświadczyć Kościoła powszechnego, oraz tego, że są jeszcze ludzie, dla których Jezus jest najważniejszy w życiu, że oni go potrzebują, a ja, jako przyszły kapłan będę mógł ich do Niego przybliżać – zwraca uwagę dk. Piliński.