Trwają obchody 40. rocznicy protestu robotniczego w Płocku, w których weźmie udział Prezydent RP. Wczoraj w ratuszu miejskim odbyła się konferencja naukowa z udziałem Zofii Romaszewskiej, prof. Jerzego Eislera i pięciu uczestników tamtego marszu.
- To była spontaniczna sprawa, to był pierwszy ruch w Płocku, w tamtych czasach. Spontaniczność byłą wielka i jednocześnie odwaga. Jeśli się sercem nie czuje jakiejś potrzeby, to strach się potęguje. Doszliśmy do pierwszych bloków w Płocku. Ludzie zaczęli otwierać okna. Pozdrawiać nas. Zaczęło się dochodzenie ludzi do początku naszego marszu. Poszliśmy Jachowicza, Kobylińskiego i w prawo, przez Tumską. Na Tumskiej był tłum ludzi w kolejkach. Były okrzyki „chodźcie z nami”, „dziś nie biją”. Doszliśmy pod budynek Komitetu Wojewódzkiego na Kościuszki. Pamiętam, że utworzyliśmy czworobok i drobne pieniądze, kto tam miał, rzucaliśmy w takim geście, że ten nasz pieniądz jest bez wartości. Nie pamiętam, kto wyszedł na ten balkon. Były gwizdy. Byłem wtedy młodym człowiekiem, żonatym, miałem małe dziecko, dlatego zostałem tam do 6 i poszedłem. Nie spotkały mnie represje, bo miałem dobrego kierownika, komunistę…- opowiadał Henryk Ruszczak.
- Wtedy Płock to było małe miasto. I to małe miasto miało wielkich bohaterów, tak ich trzeba nazwać - mówił Konrad Łykowski. I o samym proteście: - Wielu przyłączało się na chwilę i odchodziło, bo może miało już inne plany, ale chociaż kawałek chciało poczuć tej atmosfery. Gdyby policzyć wszystkich, biorących udział, to na pewno było ich kilka tysięcy. Podkreślam, że mały Płock zachował się wtedy bohatersko i godnie. Dlatego mam gorący apel. To 40-lecie jest pięknie przygotowane i mam nadzieję, że Płock z wielką godnością te uroczystości zakończy. A na końcu będzie najpiękniejszy akcent, bo będzie wizyta prezydenta Andrzeja Dudy, który weźmie udział we Mszy św. za tych ludzi, z których pewnie połowa już nie żyje, którzy byli prześladowani. Uczcijmy to 40- lecie z godnością! - powiedział uczestnik czerwcowych wydarzeń sprzed 40-lat.
Jakie były konsekwencje udziału w tym proteście? - Zostałem zwolniony 1 lipca 1976 r. Nie wpuścili mnie nawet na teren zakładu i nie pozwolono mi się rozliczyć z narzędzi. Do dzisiaj mam te 4 lata wyjęte ze stażu pracy. Wtedy nie było sądu pracy tylko Terenowa Komisja Odwoławcza. A Sąd Karny w tej chwili nie uznaje tej instancji - mówił Henryk Kamiński, aktywny uczestnik tamtego protestu. Do jego zwolnienia przyczynił się nie tylko udział w demonstracji przeciw zapowiadanym przez rząd podwyżkom, ale i odmowa udziału i sprzeciw wobec kontrdemonstracji, jaką kilka dni później zorganizowała władza ludowa, potępiająca „warchołów”, jak nazywała protestujących robotników.
Pięciu dawnych uczestników Czerwca ’76 podkreślało zgodnie - to wydarzenie ich ukształtowało, określiło; dzięki temu zaangażowali się potem w działalność powstałej „Solidarności”.
- Pamiętam z tamtego czasu wyjazd do Radomia, nie wyobrażałam sobie, że tak może wyglądać bieda w naszym kraju i represje - powiedziała w czasie płockiej konferencji Zofia Romaszewska, żona legendarnego opozycjonisty i senatora Zbigniewa Romaszewskiego, która angażowała się w pomoc represjonowanym. Odnosząc się do płockiego środowiska wspomniała: - Strasznie lubiłam Darka Stolarskiego i Kamińskiego; oni byli dla nie przykładem, jak w tych czasach nie zatracić godności.
am