Bp Roman Marcinkowski przewodniczył w makowskiej farze Mszy św. jubileuszowej w 60. rocznicę święceń kapłańskich księży prałatów Józefa Śliwki i Tadeusza Niestępskiego.
Dokładnie 60 lat od przyjęcia święceń kapłańskich minęło 11 lutego. Wtedy, w rocznicę swoich święceń, ówczesny biskup płocki Tadeusz Paweł Zakrzewski chciał wyświęcić nowych kapłanów diecezji płockiej. Wśród nich znaleźli się księża prałaci Józef Śliwka i Tadeusz Niestępski, przez długie lata proboszczowie i dziekani w Makowie Mazowieckim i Przasnyszu.
Mszy św. przewodniczył bp Roman Marcinkowski, a wraz z nim koncelebrowali księża jubilaci. – Jubileusze mają to do siebie, że nie tylko przypominają nam o przemijalności ludzkiej egzystencji, ale także pobudzają do zadumy i wdzięczności nad tym, co zostało nam ofiarowane w darze – mówił w czasie kazania bp Marcinkowski.
– Każdy jubileusz, jak pisał św. Jan Paweł II, przygotowany jest przez Opatrzność i dany jest po to, aby kierując nasz wzrok ku Bogu, w Nim odnaleźć samych siebie – zwracał uwagę bp Roman. – Taka uroczystość, jak ta, którą dzisiaj tu przeżywamy, jest potrzebna, aby na nowo dostrzec działanie niewidzialnego Boga i pobudzić się do wdzięczności za otrzymane od Niego i ludzi dobro – akcentował biskup.
Biskup Marcinkowski zwrócił uwagę, że kapłan jest przedstawicielem Boga na ziemi, pośrednikiem między Bogiem i ludźmi, aby to właśnie on - kapłan, umożliwiał człowiekowi łączność z Bogiem, by wspomagał człowieka w walce z pokusami.
– Przeżywany jubileusz 60-lecia kapłaństwa przywołuje chwilę wezwanie: "Pójdź za mną", które zawładnęły jubilatem – przekonywał bp Roman. – On to wołanie słyszy w różnych sytuacjach swojego życia i ono każe mu opuścić swoich bliskich, rodziców, siostry, braci, i pójść za Chrystusem. Wtedy właśnie tworzy się taka nierozerwalna nić między Mistrzem a uczniem, która trwa po dziś dzień – przekonywał. Biskup Roman Marcinkowski mówił, że kapłana nie może nikt wyręczyć ze swej służby. On niesie ukojenie, radość i pocieszenie.
Na zakończenie Mszy św. głos zabrał również ks. prał. Józef Śliwka: – Z łaski Bożej jestem tym, kim jestem – mówił, dziękując jednocześnie wszystkim, którzy pomogli mu odnaleźć powołanie i w nim trwać: rodzicom, profesorom z seminarium, biskupom płockim (aż siedmiu zmieniło się za życia kapłańskiego na stolicy biskupiej w Płocku) i wiernym. – Powołanie to dar i tajemnica, jak określił to święty już dziś Jan Paweł II. Główne cele duszpasterskiego posłannictwa to zbawienie ludzkiej duszy. I takiemu właśnie posłannictwu chciałem być zawsze wierny. Przez udzielanie sakramentów świętych, przez każdą Mszę św. i odprawiane nabożeństwa, poprzez wierny kontakt z wiernymi w konfesjonale. Trudno oceniać efekty tego posłannictwa, skuteczność naszego wspólnego dążenia dla zbawienia duszy – akcentował. – Podobnie jak to wypada w tym roku, 60 lat temu byłem święcony w okresie Wielkiego Postu. Dla mnie ma to swoistą wymowę. Kolor fioletowy jest znakiem pokuty, bo jesteśmy tylko słabymi ludźmi, także na drodze kapłańskiej. Do tego dziękczynienia Bogu za dar łaski kapłaństwa dołączam także wielką skruchę, za wszystko, co było niewłaściwe – mówił jubilat.
– Kiedy przyszedłem do Makowa, było tu jedno miejsce kultu – makowska fara. Dziś są cztery: parafia św. Brata Alberta, kaplica na cmentarzu i kaplica w szpitalu – wymieniał ks. Śliwka. Na słowa ks. jubilata odpowiedzieli życzeniami parafianie, księża dekanatu i władze samorządowe.
W czasie 26 letniej pracy duszpasterskiej w makowskiej farze ks. Józef Śliwka pracował z 24 wikariuszami. Tyle samo kleryków wyszło z tej parafii do seminarium i przyjęło święcenia kapłańskie.
W tym roku 60. rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich świętują księża: Tadeusz Niestępski z Przasnysza, Stanisław Nowak z Pułtuska i Józef Śliwka z Makowa Mazowieckiego.
Agnieszka Otłowska