Prawdziwa miłość czasem dopada od pierwszego spojrzenia, inni na nią czekają, a jeszcze inni pozwalają jej odejść, aby znów wróciła.
- Marka poznałam na pielgrzymim szlaku - wspomina Kasia. - Po raz pierwszy wtedy wyruszyłam na szlak, za namową koleżanki. Modliłam się o rozważnego chłopaka. Takiego, który będzie zgodny z wolą Boża. Mimo że miałam 28 lat, bardzo chciałam mieć już dobrego męża u boku. Spotykałam wielu chłopaków, jednak żaden z nich mi nie odpowiadał. Albo był niewierzący, albo po jakimś czasie wychodziło, że często sięgał po alkohol - opowiada. - Postanowiłam sobie, że zaczekam na tego odpowiedniego, tego, którego to Bóg mi wybierze. Pomyślałam, że pielgrzymka będzie moim umocnieniem w modlitwie - dodaje. - Nie myślałam, że spotkam tam swoją pierwszą i prawdziwą miłość. Taką, która skradnie mi serce, przez jedno spojrzenie - śmieje się.
- Byłem wtedy drugi raz na pielgrzymce - mówi Marek. - Miałem dziewczynę i nie ukrywam, że nie rozglądałem się za innymi. Jednak na tej pielgrzymce coś się zmieniło. Na jednym z postojów Kasia zasłabła. Ratownik medyczny prosił o pomoc w przeniesieniu jej w bezpieczne miejsce, przeznaczone dla ratowników - opowiada. - Kiedy ją zobaczyłem, uderzyło mnie w niej niezwykłe piękno. Spokojne rysy twarzy, delikatna uroda i niezwykle przemawiający spokój. Nie ukrywam, że wpadła mi w oko. Trwałem przy niej do końca, aż się ocknęła... trzymając za rękę. Czułem, że jest dziewczyną wartą poznania i ulokowania w niej uczuć - dodaje z uśmiechem.
- Do końca pielgrzymki o niej myślałem. Na tyle, ile było tylko możliwe, próbowałem z nią porozmawiać, pomóc przy rozkładaniu namiotu. Kiedy był koniec pielgrzymki, obiecałem sobie, że ją odnajdę... I złożyłem Matce Bożej obietnicę, że zrobię wszystko, aby to właśnie z Kasią móc spędzić swoje życie, i razem z nią pielgrzymować corocznie na Jasną Górę - opowiada Marek.
- Miałam problemy ze zdrowiem, dlatego po 4 dniach pielgrzymki musiałam wrócić do domu - dodaje Kasia. - Zapomniałam mu nawet podziękować za wszystko, co dla mnie zrobił. Nie wiedziałam, jak dotrzeć do niego. Wiedziałam jedynie tylko to, że należał do grupy srebrnej, a więc z Pułtuska i okolic. Nic więcej... - opowiada Kasia.
- Trudno mi było uzyskać informację o miejscu zamieszkania Kasi oraz zdobyć jej numer - wspomina Marek. - Jak na złość, żadna z koleżanek, którą znałem, nie miała do niej numeru telefonu. Pomyślałem, że to wszystko stracone. Jeździłem na wszystkie rekolekcje dla młodzieży, z nadzieją, że ona tam będzie. Tak upłynęły mi 4 lata. Przyszedł czas studiów, wybrałem warszawski uniwerek i oblegany wówczas kierunek: administrację - opowiada. - Nie spodziewałem się, że Kasia wybierze ten sam kierunek. Spotkaliśmy się na jednym z wykładów. Dużo się zmieniła od pamiętnej pielgrzymki. Miała inną fryzurę, stała się bardziej pewna siebie i częściej się uśmiechała. Kiedy ją zobaczyłem, nie dowierzałem, że to ona. Pomyślałem, że jest moją drugą połówką, i że jeśli teraz pozwolę jej odejść, już nigdy jej nie odnajdę - wspomina Marek.
- Kiedy zobaczyłam Marka po tylu latach, drgnęło mi serce - opowiada Kasia. - Nie myślałam, ze znowu go spotkam. Wiedziałam, że nie mogę zmarnować tej szansy. Szansy kolejnego spotkania - mówi Kasia. - Dzisiaj już wiem, że moja pierwsza miłość okazała się być prawdziwą. Taką, od której się nie ucieka i której się pragnie. Tak wielką i mocną, że nigdy się nie kończy..., nigdy jej nie zabraknie, taką, o którą się walczy do końca - dodaje.
- Nie opuszczałem Kasi na krok. Na każdym wykładzie siadałem obok niej. Odprowadzałem do domu, zabierałem do kina, kupowałem zawsze bukiet czerwonych róż - uśmiecha się Marek.
Odkąd stali się parą, ponownie wrócili na pielgrzymkowy szlak. - Przez kolejne lata wędrowaliśmy na Jasną Górę, aby podziękować za to spotkanie, za te rekolekcje, które nas połączyły. I tak jest do dziś. Corocznie wyruszamy w sierpniu na pielgrzymkowy szlak, aby umacniać naszą miłość i przeżywać te niezwykłe rekolekcje razem, we dwoje. Dzieci wtedy zostają u rodziców. Mamy czas dla siebie, dla naszej miłości, a przede wszystkim dla Boga, bo On to wszystko zapoczątkował - mówią małżonkowie. - Bóg dał nam siebie. Dał nam niespodziewaną miłość, którą on sam zasiał w sercach, zatroszczył się o nią... Odnalazł i sam ją pielęgnował - dodają.
Dzisiaj nie wyobrażają sobie życia bez siebie. W tej niezwykłej miłości trwają już razem 10 lat.
A my zapraszamy jeszcze do naszego walentynkowego konkursu - szczegóły TUTAJ.
Agnieszka Otłowska