Dlaczego warto czytać książki Swietłany Alesijewicz? O tym była mowa na ostatnim spotkaniu Sekcji Dialogu Towarzystwa Naukowego Płockiego.
Z twórczością tegorocznej noblistki z literatury zmierzyły się trzy płockie polonistki: Katarzyna Góralska i Elżbieta Szczepańska z Małachowianki oraz Grażyna Rybicka z Zespołu Szkół Centrum Edukacji w Płocku. - To jest Nobel, który upomina się o prawdę - zwrócił uwagę na początku spotkania ks. prof. Ireneusz Mroczkowski, który przewodzi Sekcji Dialogu w TNP.
Mówiono o trzech książkach noblistki: "Czarnobylska modlitwa", "Ostatni świadkowie (dzieci wojny)" i "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Opowiadają one o wielkiej i tragicznej historii, w którą znalazł wrzucony bezradny i bezsilny człowiek.
- Taka jest pierwsza historia, która opowiada o losach ludzi, którzy żyją niedaleko Czarnobyla. Jest tam mowa o ich bezradności, o bylejakości i bezsensie życia w świecie, w którym wszystko jest nasycone śmiertelnym promieniowaniem i zabija. To również takie stwierdzenia, że życie człowieka kończy się w wielkich męczarniach, a promieniowanie trwa nadal. Jest tam mowa o dziwnym świecie, bez ludzi i zwierząt, o porzuconych domach i miejscowościach, o ucieczkach przed śmiercią, o miłości i życiu: takie są obrazy "Czarnobylskiej modlitwy " - mówiła, streszczając pierwszą z książek Katarzyna Góralska, dyrektor Małachowanki.
- W tych reportażach znajdziemy cierpienie i odwagę. Jest to literatura żyjących głosów. W "Ostatnich świadkach (dzieciach wojny)" znajdziemy najmocniejsze słowa i wspomnienia dzieci, którym wojna zabrała wszystko - mówiła Elżbieta Szczepańska. Opowiadała o reportażach Aleksiejewicz, których bohaterami są ludzie, którzy przeżyli, jako dzieci, w Związku Radzieckim Wielką Wojnę Ojczyźnianą. - Są tam mocne, krótkie wypowiedzi i wciąż żywe wspomnienia. Czym jest wojna? "Wojna to wtedy, kiedy nie ma taty... To samoloty, które przesłaniały niebo... Nauczyła się wtedy modlić... Zniknęły wtedy wszystkie kolory... Podróż, głód, nie pamiętam krajobrazów... Przed wojną bałem się tylko myszy, a teraz tyle strachów... Wojna to zabijanie, zabijanie" - notowała Swietłana Aleksijewicz tragiczne wspomnienia swych bohaterów. Wtedy mieli oni po 2-4 latka, nie powinny więc pamiętać, ale trauma wojny, śmierci najbliższych, głodu, spalonego domu pozostała silniejsza. Aleksiejewicz spisuje drugą, tragiczną odsłonę osławionej historii Związku Radzieckiego, w której żyje człowiek - homo sovieticus - mówiła prof. Szczepańska.
Co więc zostało z człowieka? "Widziałem rzeczy, których człowiek nie powinien oglądać... Widziałem psa, który płakał na pogorzelisku swego gospodarza i miał oczy starego człowieka... Co Bóg wtedy myślał, gdy dziecko płakało...?" - to kolejne mocne zapiski Aleksijewicz.
Ona sama tak tłumaczyła, dlaczego tak pisze: "Piszę o wojnie, żeby na myśl o niej wszystkim zrobiło się niedobrze". - To są również wstrząsające historie dziewczyn, które jako ochotniczki poszły na wojnę. Twórczość Aleksijewicz uświadamia, jak mało wiemy i jak niewiele nauczyła nas historia, skoro świat ciągle straszy się wojną - mówiła na spotkaniu prof. Grażyna Rybicka. Jej pisarstwo jest realistyczną, głęboką analizą homo sovieticus - tego, co zostaje z człowieka po wojennych okrucieństwach i nieludzkich ideologiach. Sama noblistka stwierdza, że "powinno się robić niedobrze tym, którzy to przeczytali".
- Dlaczego w tych historiach nie ma mowy o Bogu, Kościele, Cerkwi? - pytał ks. prof. Mroczkowski. - Bo w nich jest wielki lęk. Oni wiedzą, co spotkało ich dziadków, rodziców za to, że chodzili do cerkwi, że się modlili. Spotkały ich wywózki, prześladowania. Oni szukają Boga, ale w czymś innym... - tłumaczył Alosza Bilewicz, kleryk płockiego seminarium pochodzący z Białorusi.
- Czytając te historie, pytamy, gdzie jest sumienie. Ukazani przez Aleksijewicz bohaterowi są dobrzy, ale też bezradni i naiwni, zagubieni i bezradni, bo nie umieją odróżnić prawdy od kłamstwa. Są podobni to tych mieszkańców okolic Czarnobyla, którzy dzielą się śmiercią z innymi - puentował ks. prof. Mroczkowski.
ks. Włodzimierz Piętka