Po raz drugi ze świadectwem swojego nawrócenia gościła w Przasnyszu Anna Golędzinowska.
Spotkania z gwiazdą mody i telewizji, która dla Jezusa porzuciła karierę, odbyły się w kościele ojców pasjonistów, w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych i w gimnazjum. W szkołach zaczęły się one od projekcji filmu dokumentalnego "Powiedzieć: tak". Spotkaniom towarzyszyły ogromne emocje i radość.
W swoim życiu, które kilkakrotnie ulegało radykalnej zmianie, Anna przeszła prawdziwe piekło. Po raz pierwszy miało to miejsce po śmierci ojca, kiedy po ucieczce z domu wychowywała ją ulica. Po nieudanej próbie samobójczej wyjechała do Włoch, zwiedziona obietnicą pracy modelki. Zamiast wymarzonej kariery czekał ją tam jednak los prostytutki w podrzędnym lokalu. Po brawurowej ucieczce stamtąd wydawało się, że jej marzenia zaczynają się urzeczywistniać. Zrobiła wielką karierę jako modelka i gwiazda włoskiej telewizji. Wydawało się, że ma wszystko: sławę, pieniądze, spełnienie marzeń. Wszystko, oprócz szczęścia. - Moje życie w Mediolanie było fikcyjne, włosy i paznokcie doczepiane, maska na twarzy - mówiła Anna. - Brałam proszki na odchudzanie, na spanie, na depresję. Nigdy nie byłam sobą. Nikogo nie obchodziło, jaka Ania jest w środku, bo była tylko towarem. Miałam wrażenie, że muszę sprzedać duszę diabłu, żeby robić karierę. Wiele razy chodziłam na czworakach, szukając kokainy w szparach w podłodze - przyznała podczas spotkań.
Pewnej nocy obudziła się i zobaczyła postać starszego mężczyzny z brodą, który patrzył na nią i kiwał jakby chciał powiedzieć: Ania, co ty robisz? Dopiero po latach ze zdjęcia na okładce książki rozpoznała, że był to św. o. Pio. Od tamtej nocy coś w jej sercu zaczęło się zmieniać. Kilka lat później podczas pobytu w Medjugorje przeżyła głębokie nawrócenie, w wyniku którego całkowicie zmieniła swoje życie. Kiedy weszła tam na górę Krzyżową, po raz pierwszy od wielu lat upadła na kolana i zaczęła się modlić. - Moje kamienne serce rozwaliło się w tysiące kawałków i poczułam ulgę - opowiadała. Zrezygnowała z kariery i luksusu, aby zamieszkać we wspólnocie maryjnej w Medjugorie.
- Nauczyłam się tam wielu rzeczy, ale powiem wam dziś tylko o dwóch: o przebaczeniu i o miłości - wyznała. Ona sama cieszy się, że udało się jej przebaczyć wszystkim osobom, z których strony doświadczyła zła i krzywdy, a zwłaszcza własnej matce. - Kochajcie się, bo dziś cały świat cierpi na brak miłości - zachęcała. Wyjaśniła, że w przykazaniu miłości Pan Jezus pokazuje nam, jak mamy się kochać, mówiąc: "Tak jak Ja was umiłowałem". – On pokazuje się nam na Krzyżu, to Ciało, co się oddało, żeby umrzeć za nas. To jest prawdziwa miłość, jeżeli wy jesteście w stanie oddać życie za drugą osobę. Dzisiaj się śpiewa, mówi, tańczy o miłości, ale tak naprawdę, gdzie nie ma Pana Jezusa na Krzyżu, tam gdzie nie ma ofiary, tam nie ma miłości, tam jest tylko puste gadanie. Tam jest przykazanie o miłości, ale diabła. Jest niemal takie jak to, które dał nam Pan Jezus. Diabeł mówi: "Miłujcie się nawzajem. Kochajcie się z kim chcecie, gdzie chcecie, w ilu chcecie; nieważne czy chłopak z chłopakiem, dziewczyna z dziewczyną, nieważne, czy robicie komuś krzywdę, ważne żebyście wy byli szczęśliwi". Nie dajcie się oszukać - przestrzegała.
We Włoszech założyła Ruch Czystych Serc, w którym jest obecnie 9 tys. młodych ludzi. Świadectwo swego nawrócenia zawarła w autobiograficznej książce "Ocalona z piekła".
W każdej ze szkół Anna Golędzinowska zostawiła swoją nową książkę "Z ciemności do światła". Znalazła też chwilę na wizytę w klasztorze sióstr klarysek kapucynek.
Spotkania odbyły się dzięki finansowemu wsparciu Fundacji „Scalam – Prostujemy drogi życia”.
Wojciech Ostrowski