W Kaszewicach było ognisko, śpiewanie patriotycznych pieśni i opowieść o pracy sióstr zakonnych w okresie PRL-u.
Wieczorem, 11 sierpnia pątnicy mogli zapoznać się z historią sióstr zakonnych, które w czasach komunistycznych były wywożone do obozów pracy, gdzie pracowały na własne utrzymanie. – Świadczą o tym dokumenty, jakie znajdują się w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Władze komunistyczne wiedziały o dużym autorytecie sióstr. Obawiały się, że ludzie mogą stanąć w ich obronie, dlatego działano z zaskoczenia – mówi s. prof. Agata Mirek z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Wspominała również akcję "X-2" , która objęła siostry, niosące posługę chorym i potrzebującym na ziemiach odzyskanych.
Funkcjonariusze bezpieki i milicji wkraczali do placówek, prowadzonych przez siostry bardzo wcześnie rano, niemal pod osłoną nocy. Dawano ich niewiele czasu na spakowanie rzeczy. Często też dochodziło do wielu nadużyć i brutalnych zachowań. - Siostry były przewożone w autobusach, na których widniała tabliczka z napisem "Wycieczka" – wspomina zakonnica. – Te autobusy jechały mało uczęszczanymi drogami, by nie budzić zainteresowania. Były konwojowane przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
Akcja, która objęła zgromadzenia żeńskie na terenie Górnego i Dolnego Śląska, została przeprowadzona na mocy decyzji ówczesnego Prezesa Rady Ministrów Józefa Cyrankiewicza. Siostry oskarżano o rewizjonizm niemiecki i nie przysługiwało im żadne odwołanie.
- Ta próba wiary zaowocowała wielką miłością do ojczyzny. Wcześniej siostry Służebniczki Śląskie zostały wyrzucone z Poręby, ze swojego domu macierzystego przez Niemców, jako te, które krzewiły polskość – wspomina s. Agata Mirek. Wiele z ich domów było zniszczonych, wiele z nich zajętych było przez różne instytucje.
- To, co mi zapadło w pamięci, to podejście sióstr do tego doświadczenia: one ten szczególny, trudny, bolesny czas odbierały, jako wyjątkowy czas obecności Boga w ich życiu. Jako szczególny czas cierpienia dla ojczyzny, czas cierpienia dla Kościoła – mówiła w czasie apelu w Kaszewicach s. Agata.
Wielokrotnie akcentowała, że śląskie siostry potrafiły przyjąć cierpienie i przemienić je w perły. Perły, które dziś owocują i są dla nas darem i skarbem. Podjęły one ogromny trud zmierzenia się z władzami komunistycznymi.
- To życie, ich ofiara, pozwala nam dzisiaj dziękować Bogu za życie konsekrowane, dziękować za wielką historię, którą Bóg działał przez te proste, zwykłe kobiety i mężczyzn w tych trudnych czasach. Kiedy wydawało się, że wszystkie światła są zagaszone, gdzieś tliło się to małe światełko w tabernakulum, przy którym ktoś nieustannie trwał, modlił się i wypraszał błogosławieństwo dla całego świata – opowiadała s. Mirek.
S. Agata Mirek na zakończenie życzyła pątnikom, aby to, co trudne, było przeżywane z miłością i by nigdy nie stracić zaangażowania w tworzenie historii, której będą chciały słuchać kolejne pokolenia.
Agnieszka Otłowska