Nie wystarczy wyznać grzech

O tym, jak łączyć spowiedź z kierownictwem duchowym, mówił o. Leszek Mądrzyk podczas kolejnego Farnego Wieczoru Wiary.

- Gdy zaczynamy żyć dojrzale, jako chrześcijanie, pojawiają się pytania, na przykład jak się modlić; pojawiają się pytania o sakramenty, o codzienne zaangażowanie w Kościele. Wtedy uświadamiamy sobie, że spowiedź nam nie wystarcza. W odpowiednim czasie, niekoniecznie podczas masowych spowiedzi w Wielki Piątek, można łączyć spowiedź z kierownictwem duchowym. W tym względzie bardzo pożyteczne jest mieć stałego spowiednika, który nas zna. To jest niekiedy trudne, bo wracamy czasem z tym samym grzechem. Jednak jestem głęboko przekonany, że dla chrześcijanina, który chce się rozwijać, bardzo pożyteczne jest mieć stałego spowiednika. To pomaga w inny sposób przeżywać spowiedź – wyjaśniał o. Leszek Mądrzyk, jezuita, doświadczony rekolekcjonista, spowiednik. W Płocku był gościem kolejnego spotkania w ramach cyklu „Farny Wieczór Wiary”, poświęconego spowiedzi.

O. Mądrzyk zwracał uwagę m.in. że spowiedź, jak uczy Katechizm Kościoła Katolickiego, jest sakramentem uzdrowienia i zbawienia. Jednak nie działa ona „automatycznie”; działa ona o tyle, o ile człowiek otwiera się na łaskę i z nią współpracuje.

Co zrobić, by spowiedź była doświadczeniem, które zmienia życie człowieka? W odpowiedzi na to pytanie, gość Farnego Wieczoru Wiary przypomniał o pięciu warunkach sakramentu spowiedzi, odwołując się jednocześnie do rachunku sumienia, jaki proponuje św. Ignacy Loyola. Wyjaśniał, że w tym ignacjańskim rachunku sumienia ważną rolę odgrywa postawa wdzięczności. – Spróbujcie zrobić sobie takie doświadczenie. Przygotowuję się do spowiedzi i najpierw nie pytam się o grzechy, ale o to, jakie dary otrzymałem od Boga, i za co chcę podziękować. Jak najpierw zapytam się o dobro, to inne staje się dostrzeganie własnych grzechów. W przypadku, gdy mamy stałego spowiednika, który nas już trochę zna, warto zacząć spowiedź od dziękczynienia, bo ono pozwala nam dostrzec to, co otrzymujemy od Boga. Gdy zaczynam dziękować, to moje serce staje się hojne. Wdzięczność może być elementem pomagającym w rachunku sumienia – mówił o. Leszek Mądrzyk.

Jezuita omawiając kolejne warunki sakramentu spowiedzi, m.in. ostrzegał przed niebezpieczeństwem „żalu Judaszowego”. To taki rodzaj żalu, gdy człowiek nie potrafi wybaczyć sobie, nie czuje się godny wrócić do Pana Boga i chce się ukarać. – To żal, który niszczy człowieka. W inny sposób przeżywa żal św. Piotr, który bardzo dużo otrzymał i który wyparł się Jezusa; ale gdy zawiódł, żałował i prosił o przebaczenie. Przyjął to przebaczenie, i wybaczył sobie – przypomniał o. Leszek Mądrzyk.

Gość Farnego Wieczoru Wiary wyjaśniał też, że nie wystarczy wyznać grzech, oczyścić się, „uspokoić sumienie”, lecz trzeba zapytać się samego siebie, co z tym dalej zrobić, jak zmienić to, co w nas złe.

- Od jakości naszych spowiedzi zależy jakość bycia chrześcijaninem. Jeśli jest to dla mnie przykry obowiązek, to znaczy, że nie odkryłem, że w niej Bóg daje mi doświadczyć łaski – ostrzegał o. Mądrzyk.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

am