W płockim muzeum odbyła się prezentacja filmu "Dzieci Kwatery Ł" i spotkanie z reżyserem filmu Arkadiuszem Gołębiewskim.
Reżyser Arkadiusz Gołębiewski opowiadał o swym filmie "Dzieci Kwatery Ł", o powstałym wcześniej dokumencie "Kwatera Ł" i przygotowywanych dwóch kolejnych częściach: o niektórych biografiach wyklętych, wreszcie - ostatnią część - o ich katach.
- Ten film, jak ktoś mi powiedział, jest dokończeniem rozmowy dzieci z ich ojcami wyklętymi. Szczególnie na Mazowszu potrzeba, aby rozmawiać i budować świadomość niepodległościowej tradycji w rodzinach. To był zawsze ciężki temat do rozmów, bo jakoś nam, przez historyczne koleje dziejów, przetrącono kręgosłupy. Dlatego trzeba odbudowywać tę świadomość i pamięć o niezłomnych żołnierzach wyklętych w naszych małych ojczyznach - mówił Gołębiewski.
Szczęśliwie się złożyło, że w płockim spotkaniu wzięła udział siostrzenica Zygfryda Kulińskiego, jednego z "wyklętych". - Gdy mój wuj wstąpił do Armii Krajowej, już nie mógł wrócić do domu. W ostatnim liście z więzienia napisał: "Za młody jestem, żeby umierać" - a miał wtedy 25 lat. Gdy pewnego razu posłaliśmy do niego paczkę na Wielkanoc, ona wróciła na nasz adres. Wtedy zrozumieliśmy, że on nie żyje. Ale jeszcze mama pojechała na Rakowiecką do Warszawy i gdy pytała o brata, powiedziano jej: "Jeszcze o tego bandytę pytasz?". Zabili go 9 lutego 1950 roku - mówiła pani Barbara z Płocka, siostrzenica Zygfryda Kulińskiego.
- Moją rodzinę uznano za typowo "bandycką", przez mojego wuja i ojca, który pomagał AK-owcom. Tata został skazany na 12 lat więzienia. Później nie chciał na te tematy rozmawiać. Przy rodzinnych spotkaniach siedział zawsze z boku, nie odzywał się. Nosił to głęboko w sobie i przeżywał - opowiadała pani Barbara.
ks. Włodzimierz Piętka