W swoje imieniny, 2 marca 2007 r. odeszła s. Helena Pszczółkowska, szarytka która 40 lat pomagała potrzebującym Płocka. Zakonnice tego zgromadzenia chcą zebrać i ocalić wspomnienia o tej niezwykłej siostrze.
Wielu płocczan wciąż pamięta s. Helenę Pszczółkowską, którą niemal codziennie można było spotkać na ulicach miasta, gdy szła do domów ludzi potrzebujących pomocy.
Niska, drobnej postury, lekko pochylona, niosąca nieodłączne ciemne siatki wypchane żywnością, lekami - tak się ją do dziś wspomina. Odwiedzała domy, gdzie panowała autentyczna, niezawiniona bieda, lub gdzie ktoś ciężko chorował. Przynosiła coś do jedzenia, leki, o które potrafiła wystarać się u lekarzy i w aptekach. W Płocku mówi się o niej jak o lokalnej Matce Teresie.
Za swoją niestrudzoną działalność została nagrodzona m.in. medalem „Zasłużony dla Płocka” i nominowana w miejscowym plebiscycie do tytułu „Płocczanina stulecia”. Ostatnie miesiące, schorowana i słaba, spędziła już w domu zgromadzenia w Warszawie. Została pochowana na Cmentarzu Powązkowskim, w kwaterze sióstr szarytek.
- Była najcichsza i chyba najwięcej robiła dla ludzi. Może dlatego tak trudno jest znaleźć świadków jej codziennego życia, bo właściwie działała anonimowo. Pamiętam, że zawsze miała zmęczoną twarz, być może dlatego, że na jedno oko nie widziała. Ale była w niej łagodność i wewnętrzna pogoda ducha, szczególnie gdy miała co zanieść swoim potrzebującym - wspomina Tadeusz Taworski, wieloletni dyrektor płockiego ogrodu zoologicznego. Był on jedną z osób, które pomagały płockim zakonnicom ze Zgromadzenia Sióstr św. Wincentego à Paulo.
Mówi, że dla s. Heleny najważniejszy był człowiek potrzebujący i dla niego potrafiła przenosić góry. Nieraz stała z puszką przy kościołach płockich, zbierając pieniądze na biednych; pukała do drzwi urzędów, przedsiębiorstw, instytucji społecznych, prosząc o pomoc.
Ilu potrzebującym, chorym mieszkańcom Płocka pomogła? Nikt nie prowadził takich statystyk, tym bardziej ona sama. Niewiele takich informacji zachowało się w archiwum sióstr szarytek płockiego domu.
Pewne jest to, że s. Helena żyje w pamięci i sercach wielu ludzi. Jest to jednak archiwum ulotne. Dlatego siostry zdecydowały się skierować apel do płocczan, którzy pamiętają i zawdzięczają coś s. Helenie Pszczółkowskiej.
am