- To nie jest tak, jak wydawać się może z obrazków w telewizji, że pojechaliśmy sobie na piknik. My jesteśmy zdesperowani i walczymy o nasz byt - mówią gospodarze i hodowcy z diecezji płockiej.
Na strajk do stolicy pojechali także rolnicy z północnego Mazowsza. Protesty odbyły się już wcześniej w Gąbinie, Płocku i Sierpcu. Rolnicy zaznaczają, że o swoich problemach informowali samorządy, parlament, pisali petycje i... nic. Ignorowani przez lata, dziś - solidarni i zdesperowani - chcą walczyć o swoje.
- Na tych protestach spotykam tylu młodych gospodarzy. Oni zainwestowali, wzięli kredyty, szkolili się, wyłożyli mnóstwo pieniędzy na modernizację obór, chlewni i nie mają z czego spłacać. Dlatego strajkują, bo nie chcą być bankrutami - mówi Adam Molak, przewodniczący RI "Solidarność” powiatu płockiego.
Dlaczego jednak wychodzą na ulicę? - Oni są już na granicy wytrzymałości. Protestu w okolicach Gąbina nie przygotował żaden związek, gospodarze sami się zorganizowali i wyszli na blokadę, a było tam 40 osób - mówi A. Molak, który sam zorganizował protest w Płocku.
Wyjaśnia, że rolnicy mają pretensje do władz, bo nikt nie dba o rodzimą produkcję polskich gospodarzy. - Jest tak bardzo źle, bo do kraju napływają mięso i produkty żywnościowe z zagranicy. Staraliśmy się dotrzeć do rządu ze swoimi problemami przez wiele lat, ale teraz muszą już nas wziąć pod uwagę - dodaje.
Rolnicy przekonują, że gołym okiem widać kryzys na wsi. Najbardziej tracą gospodarstwa, które produkują trzodę chlewną, a nie zajmują się innymi gałęziami produkcji.
Według danych Mazowieckiej Izby Rolniczej, widać znaczny spadek dochodów gospodarstw rolnych w 2014 roku. Dzieje się tak w różnych sektorach na rynku zbóż, mleka, trzody chlewnej, owoców i warzyw.
Ta sytuacja powoduje znaczne pogorszenie bytu rolników. Zagrożenie dla funkcjonowania ich gospodarstw to wynik przede wszystkim spadku zarobków ze sprzedaży produktów rolnych.
- Gwoździem do trumny dla naszego rolnictwa było przede wszystkim wprowadzenie rosyjskiego embarga na mięso, owoce i warzywa - mówi Adam Witkowski, przewodniczący Rady Powiatowej Mazowieckiej Izby Rolniczej w Żurominie.
Więcej o kryzysie na wsi piszemy w numerze 8. "Gościa Płockiego".
Agnieszka Kocznur