Wspominamy biskupa, który w naszej diecezji, a następnie w Łucku dojrzewał do świętości. 9 lutego mija 65 lat od śmierci bp. Adolfa Piotra Szelążka.
Nie wrócił do Płocka, ale …
Po latach posługi w diecezji łuckiej, przeżyciu rzezi wołyńskiej, w 1945 roku został uwięziony w Kijowie przez NKWD. Przed wejściem do sali więziennej stanął i ucałował drzwi celi i powiedział: ”Teraz rozumiem, dlaczego przypadła mi diecezja Łuck, abym mógł cierpieć dla Chrystusa”. W ten sposób jakby streścił sens swej posługi na Wołyniu. Biskupem łuckiem nie przestał jednak być do śmierci.
W Archiwum Diecezjalnym Płockim zachował się list bp. Szelążka napisany 17 września 1946 r. do ks. Stanisława Figielskiego, ówczesnego administratora apostolskiego diecezji. Wyjaśniał w nim, dlaczego po uwolnieniu z więzienia w Kijowie i deportacji do Polski, nie powrócił do diecezji płockiej.
List biskupa zaczyna się kordialnym pozdrowieniem: ”Najukochańszy mój Najdroższy Stachu. Po powrocie z Płocka p. Jadwiga Nowowiejska powiadomiła mnie, że w Płocku mają żal do mnie i że wszyscy ze wszech stron rozpytywali się o mnie. Ta wiadomość zmartwiła mnie, że stałem się mimowolnym sprawcą żalu do mnie, jednocześnie rozradowała mnie, bo dotąd miałem wrażenie, że zapomniany jestem. Opiszę więc wszystko, a rzecz się wyjaśni i wyjaśnienie to proszę opowiadać wszystkim, kto by się tym interesował. Otóż: przy uwolnieniu moim nie ja wybierałem drogę powrotną. Była mi wyznaczona”.
I pisze dalej, po kolei, że najpierw zaprosił go bp Czesław Kaczmarek do Kielc, aby u niego się zatrzymał. To przecież biskup kielecki, był kiedyś studentem profesora i rektora Szelążka w płockim seminarium. Później stały pobyt na zamku bierzgłowskim zaproponował biskup chełmiński Kazimierz Kowalski. Tę propozycję bp Szelążek przyjął, i od 1946 do 1950 roku, do chwili śmierci tam zamieszkał.
W tym samym liście, pytając ks. Figielskiego o Płock, napisał: ”Mój najdroższy, napisz mi czy w ogrodzie seminaryjnym uchowała się, czy stoi figura Matki Boskiej, którą ja postawiłem?”.
Męczennicy pomagają
W Płocku zachowała się również bogata korespondencja, około 90 listów, bp Szelążka do Jadwigi Nowowiejskiej, siostrzenicy abp. Nowowiejskiego. Pochodzą one z lat 1946-49.
Nowowiejska przekazała je później ks. Wacławowi Jezuskowi, zaś on następnie do diecezjalnego archiwum. Są dziś jedną z nielicznych pamiątek po słudze Bożym w Płocku. Dotyczą ostatniego okresu życia biskupa, wiele w nich mowy o stanie zdrowia 80-letniego biskupa-wygnańca z Łucka. Pisał w nich również o abp. Nowowiejskim. Wtedy poszukiwano miejsca pochówku męczennika z Działdowa i zbierano świadectwa jego pobytu w obozie. Osobiście zaangażowana w te wydarzenia była Jadwiga Nowowiejska.
W jednym z listów z 1946 roku, tak do niej pisał bp Szelążek: ”Jakie to straszne! Jak mogli »ludzie« czynić coś podobnego?! On, nasz męczennik, niewątpliwie z zasługami Pana Jezusa składa w ofierze Ojcu Niebieskiemu, bezgraniczną cenę swojej Męki i skutecznie wstawia się za nami”.
W innym liście dodaje: ”Wierzaj, że tam z zaświatów Najukochańsi Twoi, oczekują od Ciebie i o to proszą abyś z tych wizyt [pobyt w Działdowie w poszukiwaniu grobu abp. Nowowiejskiego - przyp. red.] wyszła jeszcze silniejsza, niż dotąd, dla życia owocnego, w imię Boże” - pisał biskup do Jadwigi Nowowiejskiej.
W październiku 2013 roku rozpoczął się w Toruniu jego proces beatyfikacyjny. - Dziś uczy nas, jak możemy łączyć wiele zajęć z życiem modlitwy, jak przeżywać trudne chwile życia i doświadczyć prowadzenia dobrego Ojca, jak nie stracić nadziei i pełnić miłosierdzie, bo sam powiedział: ”Podobieństwo do Ojca niebieskiego polega na miłosierdziu” - powiedziała s. Hiacynta Augustynowicz ze zgromadzenia sióstr terezjanek, które założył bp Szelążek.
ks. Włodzimierz Piętka