- Żadne struktury medyczne i opieka społeczna nie zastąpią choremu rodziny, domu, najbliższych, ich serca i dłoni, spojrzenia i serdecznego słowa – mówi s. Aneta M. Krawczyk, pasjonistka.
Czego uczy moment śmierci, jaki testament dla żywych zostawiają ci, którzy odchodzą?
Oni wołają o osobę, aby była obecna. Wtedy mają też poczucie bezpieczeństwa. Nam się wydaje, że ta osoba nie czuje, nie słyszy. To nieprawda, ona nas słyszy i czuje, tylko nie jest w stanie tego wyrazić. W stanach agonalnych ważna jest przede wszystkim modlitwa.
Każdy człowiek odchodzi inaczej: ktoś umiera nagle, ktoś inny po przewlekłej chorobie. To umieranie jest tajemnicą duszy, która wierzy. Jest sprawą Bożą, bo już niejako od nas nie zależy: jedni odchodzą po cichu, inni w długim cierpieniu i jęku. W tych chwilach ludzie najbardziej proszą o modlitwę, o Boga. Gdy jestem przy takich osobach, modlę się słowami: ”Ojcze nasz”, ”Zdrowaś Maryjo”, Koronką do Bożego Miłosierdzia. To wspaniały balsam, który koi duszę i otwiera jej bramy do nieba. Ile razy, gdy modliłam się Koronką, gdy odmawiałam końcowe ”Święty Boże”, umierająca osoba uspokoiwszy się, oddawała ostatnie tchnienie.
Siostra jest pielęgniarką w szpitalu. Czy siostra przyzwyczaiła się do odchodzenia swych pacjentów?
Nie można się przyzwyczaić, nie można wyrobić w sobie jakichś nawyków, aby asystować w takiej chwili. To przeżycie odchodzenia drugiej osoby. Ja to rozumiem jako umieranie i współumieranie, aby tak towarzyszyć i być blisko, by umierającej osobie było łatwiej przejść na drugą stronę. Odchodzenia ludzi uczą mnie życia ”na serio” i przechodzenia do drugiego życia. Ono się nie kończy, ale rozpoczyna o wiele bogatsze. Pomaga mi w tym moja duchowość zakonna - pasjonistki, aby razem z Chrystusem umierać każdego dnia.
Chodzi również o to, aby się ”uśmiechnąć do własnej śmierci”. Dla nas chrześcijan dzień śmierci będzie przecież spotkaniem z Panem Jezusem i dniem największej radości. Nie boję się tej chwili. Modlę się tylko, abym gdy przyjdzie ból i cierpienie, umiała wtedy cierpieć.
ks. Włodzimierz Piętka