Od kilku lat, szczególnie w wakacje fala muzyki, ale też piwa zalewa Płock. Praktycznie od lipca do września w stolicy naszej diecezji jest bardzo gwarno i głośno w weekendy. Wszystko za sprawą festiwali.
18.08.2014 13:09 GOSC.PL
Czy to źle, że miasto się promuje, że zyskuje turystów, a zastrzyk gotówki wędruje od taksówkarzy po restauratorów czyli trafia do lokalnej społeczności? Wydawać by się mogło, że to po prostu świetna sprawa. Niestety odpowiedź wcale nie jest taka prosta. Wraz z fanami muzycznych festiwali przybywa na płockich ulicach obrazów, których nie wszyscy chcą - a młodsi wręcz nie powinni - oglądać. Roznegliżowane ciała, pijaństwo, a także przekaz „przyjezdnych gości” często godzi w wartości chrześcijańskie, bywa też wprost antyklerykalny, a dzieje się to w samym sercu miasta.
W uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i Święto Wojska Polskiego bp Piotr Libera także odniósł się do wakacyjnych festiwali. Kończąc kazanie, bp płocki zaproponował, aby za rok zorganizować wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych na Nowym Rynku: „ Mamy w Płocku podczas wakacji festiwale muzyki: audioriver, reggae, techno, hip-hopu i Bóg wie, czego jeszcze... Wszystkie mocno zakrapiane piwem i nie tylko… Czy nad naszą piękną Wisłą, w cieniu królewskiej katedry, u stóp zamku książąt mazowieckich i przy klasztorze św. siostry Faustyny, przez kilka weekendów z rzędu musi odbywać się tylko coś takiego? A może - proszę, pytam, proponuję - zrezygnujmy z części tych festiwali i spróbujmy zorganizować takie wspólne śpiewanie na naszym Nowym Rynku? Choćby już za rok, 15 sierpnia, w 95. rocznicę bohaterskiej obrony Płocka” - proponował bp Piotr.
Na taką propozycję czekało chyba wielu z mieszkańców Płocka, o czym świadczyły oklaski wiernych. Pytanie tylko, co na to nasi włodarze? Być może festiwal patriotyczny nie byłby tak dochodowy, ale czy nad tym ojczyźnianym pomysłem zastanowić się nie warto?
Agnieszka Kocznur