Na pytanie: Jak zrobić miejsce dla Boga w rodzinie? - próbowali odpowiedzieć uczestnicy letnich rekolekcji Ruchu Rodzin Nazaretańskich diecezji płockiej, które jak co roku, odbyły się w Bańskiej Wyżnej na Podhalu.
Uczestnicy rekolekcji często porównują je do ładowania akumulatorów. Tym razem można było usłyszeć coś wręcz przeciwnego. - Te rekolekcje to raczej rozładowywanie naszych wewnętrznych napięć, aby świadomym całej swojej słabości i duchowego ubóstwa stanąć przed obliczem Pana. Jak zauważył w jednej z konferencji moderator diecezjalny RRN, ks. Cezary Siemiński: - Nasze rekolekcje to próba uświadomienia sobie potrzeby porządkowania swojego serca, zawsze, w każdym wieku, bo zawsze możemy w nim coś uporządkować. Musimy oczyścić nasze serce ze wszystkiego co złe i niepotrzebne, aby było w nim miejsce dla Chrystusa. Ks. Sławomir Kowalski, wicemoderator diecezjalny, wyjaśnił, że najlepiej pozwolić aby to sam Bóg nas oczyszczał. To przecież On nas stworzył i dlatego najlepiej wie jak przywrócić nam blask, jaki mieliśmy w chwili stworzenia. Z naszej strony potrzebne jest całkowite otwarcie i zawierzenie.
- To były owocne rekolekcje, którymi opatrznościowo kierował Bóg, taka nasza góra Tabor, gdzie Bóg dawał nam zasmakować czegoś pięknego, ukazywał swoją chwałę i moc, po to by nas sprowadzić do naszej codzienności – mówił odpowiedzialny za rekolekcje ks. Krzysztof Dobucki z Mławy. - To doświadczenie było i będzie zawsze potrzebne, by nie uciec z Golgoty naszego życia. Pobyt w Bańskiej Wyżnej pomógł zapewne każdemu z nas umocnić swoją wiarę, która tak bardzo jest nam potrzebna w zetknięciu z troskami, problemami i trudnościami, z jakimi przychodzi nam się na co dzień zmagać – dodał ks. Dobucki.
- Na rekolekcjach RRN jestem po raz pierwszy. Nie brałam pod uwagę możliwości innego wyjazdu. Zaproszona przez kuzynkę przyjechałam bez wahania, z potrzeby serca. Cudownie, że jest tu ze mną mąż i trójka naszych dzieci, bo i oni mogą się tu uświęcać. Czuję się przeszczęśliwa, bo znalazłam tu właśnie to, czego od pewnego czasu szukałam i nie wyobrażam sobie być w tej chwili gdzie indziej. Teraz wszystko układa mi się w jedną całość. Odpowiada mi proponowany przez Ruch rodzaj duchowości z akcentem na korzystanie z kierownictwa duchowego, o którym już wcześniej myślałam. Te rekolekcje to dla mnie szczególny czas wielkiej łaski. Na co dzień było by o wiele trudniej doświadczyć tego wszystkiego. Po powrocie chcielibyśmy z mężem zainicjować u siebie grupę RRN – powiedziała Beata z miejscowości Tarcze, w diecezji siedleckiej.
Wojciech Ostrowski