Ponad 40 pątników na dwóch kołkach przemierza 600-kilomentrową trasę z metą w sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej.
Wyruszyli w sobotni poranek, do celu, jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, dotrą 3 lipca. Ponad 40 pątników na dwóch kołkach przemierza 600-kilomentrową trasę z metą w sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej.
Jedna grupa ruszyła na trasę z dziedzińca parafii pw. św. Michała Archanioła w Płońsku, druga z parafii św. Marcina w Gostyninie. Mniej więcej po tyle samo osób znalazło się w obydwu rowerowych kolumnach. Dołączyli do siebie podczas spotkania na obiedzie w Błoniu, by niedługo potem już wspólnie podjąć wyzwanie przejechania kilkuset kilometrów, wprost do Jerozolimy Wschodu, jak nazywana jest Kalwaria Pacławska.
W rowerowej pielgrzymce uczestniczy dwóch księży: ks. Paweł Czarnecki i ks. Sebastian Pakulski, który jako jedyny zna trasę, gdyż, jak ma w zwyczaju, przejechał ją samochodem. – Dziennie zamierzamy przebyć około stu kilometrów. Jesteśmy dobrze przygotowani pod względem kondycyjnym, bardziej obawiamy się deszczowej, wietrznej pogody – mówił nam przed samym wyjazdem na trasę ks. Sebastian, dla którego to już piąty rowerowy rajd, przedostatni prowadził do Częstochowy i Sandomierza.
Uczestnicy pielgrzymki, wśród których są zarówno uczniowie szkół średnich, jak i ponad 60-latkowie, przyznają, że taki dystans nie jest im straszny, nie są bowiem niedzielnymi rowerzystami tylko codziennie trenują. Wierzą, że z pomocą Bożą staną przed cudownym obrazem Matki Boskiej Kalwaryjskiej, powierzając jej swoje najskrytsze intencje.
Dominik Nowakowski