Odszedł Wychowawca

Najpierw zabrzmiała harcerska pieśń, potem hejnał płocki i Gaude Mater Polonia – to znak, że odszedł druh i wychowawca, płocczanin zasłużony dla miasta i nauczyciel.

Ostatnie pożegnanie ze śp. Andrzejem Milkem zgromadziło setki osób, przede wszystkim obecnych i dawnych członków oraz przyjaciół Harcerskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Dzieci Płocka”, którego był wychowawcą i instruktorem, władze miasta z prezydentem Płocka, wielu mieszkańców miasta i przyjaciół zmarłego. Uroczystości pogrzebowe zostały odprawione w kościele św. Dominika w środę, w południe, a przewodniczył im ks. Tadeusz Łebkowski.

- Bardzo dziękuję, że towarzyszycie w ostatniej drodze ojca, męża, dziadka i dla wielu z tu obecnych przyjaciela. Niecały tydzień temu na jubileuszu Szkoły Podstawowej nr 6 droczyliśmy się z ojcem, czy występujemy prywatnie, czy służbowo, wzajemnie ustępując sobie miejsca w kolejności wystąpień. Dziś takiego problemu nie ma, bo nie ma wśród nas ojca. Człowieka, który dla wielu z nas tu obecnych był kwintesencją dobra, bezinteresowności i oddania bliźniemu. Zawsze w innych dostrzegał tylko zalety, był trochę nie na dzisiejsze czasy. Bezwzględnie wierzył w dobre intencje drugiego człowieka. Opiekuńczy, serdeczny i nad wyraz troskliwy. To chyba najlepiej odczuwają dzieciaki… - tak zmarłego ojca wspominał syn Tadeusz Milke, kierujący HZPiT „Dzieci Płocka”.

- Zawsze mówił: „uważaj’, „uważaj”, tylko nigdy nie stanął przed lustrem i  nie powiedział „Andrzej uważaj na siebie”. Mam wrażenie, że gdybyśmy mieli dostać ojcowskiego klapsa, to wcześniej, profilaktycznie zapisałby nas do lekarza. Zwykle martwił się o wszystkich, zapominając o sobie. Jeżeli czegokolwiek komuś nie załatwił, albo nie pomógł, to tylko dlatego, że nie zdążył. Wierzę, że teraz, gdzieś „na górze” oprowadza grupy, tłumacząc, czym różni się chmura cumulus od stratus. Na szczęście wielu z nas zostawił na ziemi najlepszy przewodnik turystyczny, który wyznacza jasny i prosty szlak – przykład życia – mówił łamiącym się głosem Tadeusz Milke.

- Andrzej – nauczyciel i wychowawca, wiele by o tym mówić. To cała historia, która jest historią naszego miasta i wielu pokoleń; historia Zespołu „Dzieci Płocka” – akcentował w kazaniu Tadeusz Łebkowski, proboszcz parafii św. Maksymiliana. Wyraźnie wzruszony, nazwał działalność śp. Andrzeja Milkego powołaniem, w którym realizowało się piękno uprawy ludzkiego serca.

- Chciałbym, żebyśmy sobie uświadomili, że to zaufanie rodziców, nauczycieli, by w tę stronę prowadzić swe dzieci, było mądrym instynktem, decyzją, by nie zatracić swojego dziecka gdzieś na manowcach współczesnego świata. By uformować swoje dziecko, przy takich nauczycielach i wychowawcach, którzy pokażą dziecku najwyższe wartości: Boga, honor, ojczyznę. To jest głęboka tradycja, która jest naszą to tożsamością. I tu, przy urnie Andrzeja, chciałbym powiedzieć, że on chodził po wyjątkowej drodze, na którą teraz jest zamach. Na drogę wychowania patriotycznego i wychowania w duchu kultury chrześcijańskiej – mówił proboszcz płockich Górek.

Urna z prochami śp. Andrzeja Milkego spoczęła na cmentarzu prawosławnym przy ul. Norbertańskiej, w grobowcu jego ojca, Druha Wacława, założyciela „Dzieci Płocka”.

Andrzej Milke, wybitny płocczanin, działacz i instruktor harcerski, wychowawca, nauczyciel, przewodnik turystyczny zmarł we śnie, z soboty na niedzielę. Miał 62 lata. 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

am