Głośne ”Nie” dla sądów rodzinnych dało się słyszeć z ust przedstawicieli ze Stowarzyszenia ”Dzielny Tata” podczas pikiety, jaką zorganizowano przed siedzibą Sądu Rejonowego w Płońsku.
”Panie prezydencie, chroń dzieci przed brutalizacją rozwodu”, ”Polskie sądy rodzinne przedsiębiorstwami zarobkowymi”, ”Kocham swojego tatusia, dlaczego Ciebie to nie interesuje?!” - to tylko część haseł jaka widniała na transparentach kilkudziesięciu członków Stowarzyszenia.
Kolejna już tego typu manifestacja trafiła do Płońska nieprzypadkowo. W tamtejszym sądzie we wtorek miała miejsce kolejna rozprawa pana Marcina z gminy Czerwińsk, który walczy z żoną o prawo do wychowywania 4-letniego synka Kubusia.
Na kanwie tej sprawy około 50 ojców z różnych zakątków Polski, których spotkał podobny los, oparło uliczną pikietę pod odważnym hasłem: ”Sądy rodzinne przedsiębiorstwami zarobkowymi”. Na ogrodzeniu i w dłoniach zdaje się gotowych na wszystko ojców widniały transparenty, będące krzykiem sprzeciwu wobec decyzji wymiaru sprawiedliwości. Ryk syreny i dzwonka, hałaśliwe wuwuzele, taczka oraz symboliczne opony – taki klimat panował przed budynkiem sądu.
Cała Polska w cieniu Płońska! – skandowali protestujący. – Musimy pokazać, że ojcowie też mają swoje prawa w wychowywaniu własnych dzieci – nawoływały z kolei reprezentantki Forum Matek Przeciw Dyskryminacji Ojców, aktywnie zaangażowane w pomoc dla ruchu społecznego ”Dzielny Tata”.
W ferworze zdarzeń udaje nam się zamienić parę słów z założycielem Stowarzyszenia, które już zrzesza ponad 900 ojców. – Gdy jeżdżę na kontakty z synkiem nie jestem wpuszczany do domu. Gdy idę do sądu o egzekucję kontaktu to sąd odrzuca moje prośby o ukaranie małżonki za to, że nie pozwala mi spotkać się z dzieckiem. Gdy pytam dlaczego, sąd stwierdza, że nie zamknął jeszcze posiedzenia i nie musi mi się tłumaczyć – opowiada z własnego doświadczenia Michał Fabisiak, prezes ”Dzielnego Taty”. – Pozostaje nam tylko protestować. Byliśmy już w Gdańsku, Katowicach, Warszawie i pod domem ojca w Sochaczewie. Pojedziemy też i do innych miast, bo ten problem jest identyczny w całym kraju.
Protestujący ojcowie mieli nadzieję, że uda im się porozmawiać z prezesem płońskiego sądu. Andrzej Szymański nie widział jednak potrzeby rozmowy z nimi. – Każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie tak jak potrafi, ale ja z taką formą się nie utożsamiam – tłumaczył dziennikarzom szef sądu rejonowego, który nie chciał odpowiadać na ogólne pytania, dotyczące sytuacji ojców i ich praw w przypadku rozstania rodziców i późniejszej opieki nad dziećmi. – Każda decyzja sądu jest decyzją indywidualną – odparł stanowczo.
Planowana półgodzinna blokada trasy E-7 nie doszła do skutku, gdyż protestujący ojcowie nie dostali zgody ze strony policji. Zawieźli za to pluszowe zabawki wychowankom płońskiego Domu Dziecka, a mediom przekazali, że już wkrótce będą upominać się o swoje prawa w innych miastach.
Dominik Nowakowski