W ramach trwającej akcji „Makulatura na misje” płocka Stanisławówka gości dziś ojców kombonianów i werbistę, który wyruszy do Sudanu Południowego. Na spotkaniu w kawiarence parafialnej wyjaśniali, jak ważną rolę cywilizacyjną w krajach afrykańskich pełni dostęp do wody pitnej.
Kombonianie: o. Guillermo i o. Krzysztof na spotkaniu w Stanisławówce
Agnieszka Małecka /GN
– Jeden kilogram makulatury to równowartość dokładnie 75 litrów wody – tłumaczył na spotkaniu ks. Kazimierz Kurek. - Nasz naród nie jest bogaty, ale przy pomocy tak ubogich środków, jakim jest makulatura, możemy doprowadzić do dużych przemian w kraju takim jak Sudan Południowy – przekonywał.
– Trudno powiedzieć dokładnie, ilu mieszkańców będzie korzystało z tej studni, bo to są plemiona nomadyczne, ale na pewno będzie ich bardzo wielu. Natomiast nie trzeba chyba wyjaśniać, jakie korzyści wynikają z jej wybudowania i jakie problemy są, gdy tych studni brakuje – podkreślał o. Krzysztof Zębik, mówiąc o studni powstałej na terenie misji kombonianów w Tali.
Jego współbrat z Meksyku, o. Guillermo, nazwał akcję „Makulatura na misje” znakiem miłości i podkreślał, że ludzie na kontynencie afrykańskim cały czas potrzebują naszej modlitwy i wsparcia.
Werbista, o. Andrzej Dźwig, który we wrześniu wyruszy na misje do Sudanu Południowego, podkreślał, że to młode państwo, gdzie po latach konfliktu zbrojnego z częścią północną, ludzie chcą mieć nadzieję.
– Gdy utworzono Republikę Sudanu, nie uwzględniono różnorodności między jego częścią północną i południową. Na północy jest kultura arabska, a na południu są ludy afrykańskie oraz religie tradycyjne i chrześcijaństwo. Dlatego cały czas trwał konflikt. Gdy powstało nowe państwo Sudan Południowy, pojawiły się też nowe nadzieje, że jego mieszkańcy mogą je prowadzić po swojemu – mówił o najnowszej historii tego kraju, który niemal w połowie jest chrześcijański.
am