Problemów lotniska od początku było sporo, a teraz pojawiają się kolejne. Czy tani przewoźnicy wrócą na podwarszawskie lotnisko? Trwa przeciąganie liny, a może nawet stawianie pod ścianą…
Wliczbie pechowych dla portu lotniczego zdarzeń trudno już się połapać. Dopiero co lotnisko zaczęło funkcjonować po długiej przerwie spowodowanej remontem pasa startowego, a znów ma pod górkę. To prawda, że pierwsze lądowanie po remoncie drogi startowej na lotnisku w Modlinie odbyło się 20 lipca. Codziennie też mają miejsce starty i lądowania małych samolotów. Jak informuje biuro prasowe lotniska, w zależności od pogody jednego dnia takich lotów jest osiemnaście, innego siedemdziesiąt. Obecnie brakuje jednak głównych klientów lotniska, którzy opuścili je po serii problemów z pasem startowym. Wizz Air już zapowiedział, że do Modlina nie wróci. Cały czas prowadzone są rozmowy z Ryanairem. Przewoźnik ten wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że zostaje na Okęciu, ale może powróci w przyszłości. Jak przypuszczają władze lotniska w Modlinie, to typowa strategia, która ma na celu wymuszenie jak najniższych kosztów operacji lotniczych. – To takie stawianie nas pod ścianą – słyszymy nieoficjalnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Kocznur