Tutaj będą fantastyczne koncerty. Ale chodzi nie tylko o muzykę. Będą też ciekawe warsztaty. Ale nie rozwijanie talentów będzie najważniejsze. Więc o co w tym wszystkim chodzi?
Polska Copacabana to wydarzenie, na którym spotkają się ludzie, którzy myślą i czują podobnie. Ludzie, którzy szukają wspólnoty, opartej na czymś więcej niż podrygiwanie, skakanie, względnie kołysanie się w takt przebojów.
Owszem muzyka, i to ta z najlepszej ligi, będzie władała uszami, i zapewne sercami uczestników, ale to dźwięki z przekazem. Czasem nieoczywistym, trudnym, rozwalającym nasze schematy myślowe. Właśnie, myślowe, bo to nie piosneczki o nieszczęśliwie zakochanych. Ale w jakichś sposób dotykających najważniejszej Miłości, jaką Bóg daje człowiekowi, nawet bardzo pogubionemu.
Chodzi więc o to, że to wszystko – muzyka, zajęcia, spotkania – ma dokądś prowadzić. To nie tylko „fajnie” spędzony czas. Polska Copacabana, dobrze przeżyta i porządnie odczytana, może być nieoczekiwanym drogowskazem, który młody człowiek znajdzie w to lato. Nawet dla tych, którzy pojechali na nią zdopingowani przez swojego duszpasterza, trochę wyciągnięci, namówieni, ale bez przekonania. Może być też świetną szkołą wspólnoty dla tych kilkuset (może tysiąca) osób z całej Polski.
Zobaczymy. W każdym razie warto być w tych dniach lipcowych na płockiej, nadwiślańskiej plaży. Warto poczuć poczuć klimat Copacabany.
Agnieszka Małecka