Po dwóch latach prac konserwatorskich w prezbiterium kościoła w Drobinie na nowo zachwyca renesansowy nagrobek rodziny Kryskich.
Renesansowy nagrobek rodziny Kryskich w kościele parafialnym w Drobinie
ks. Włodzimierz Piętka/GN
Cenny zabytek liczy sobie niemal 500 lat. W drugiej połowie XVI w. dzieło wykonał włoski artysta Santi Gucci. Nagrobek przedstawia „skromnego rycerza”, tak głosi napis - Wojciecha Kryskiego, który był podkomorzym płockim. W czasie uroczystego poświęcenia biskup niejako na nowo czytał treść i sens tego renesansowego zabytku.
- Wojciech Kryski to przecież wybitny dworzanin i dyplomata króla Zygmunta Augusta, absolwent uniwersytetu w Padwie, poliglota, przyjaciel Jana z Czarnolasu, bohater „Dworzanina” Łukasza Górnickiego. Gdy czyta się dzieło Górnickiego, nie sposób nie odnieść wrażenia, że właśnie w usta Kryskiego autor włożył najważniejsze słowa, dotyczące postawy i kultury osobistej dworzanina; słowa, nacechowane chrześcijańską nauką o cnotach, o sumieniu, o stosunku do bliźnich. Niestety, przedwczesna śmierć przerwała życie tego jednego z najlepiej zapowiadających się polskich humanistów. To właśnie upamiętnia drobiński nagrobek: Wojciech Kryski, w pozie spoczywającego rycerza, zdaje się wciąż brać udział w dyspucie grona przyjaciół. Śmierć nie jest w sztuce odrodzenia kresem, lecz początkiem prawdziwego życia, dlatego Wojciech Kryski nie rozpacza, nie cierpi, nie zapada się w nicość. Renesansowy artysta wyraża w ten sposób głęboką wiarę w życie wieczne, w udział w uczcie, będącej przedłużeniem Ostatniej Wieczerzy, którą w ten sam sposób, w tej właśnie pozie, spożywał w Wieczerniku Jezus ze swoimi Apostołami. Nad postacią syna widzimy na nagrobku postacie jego rodziców (Anny i Pawła), przedstawionych tak, jak on sam mówił o kochających się prawdziwie małżonkach w „Dworzaninie”: »jedno chcenie rzeczy poczciwych, jedno niechcenie rzeczy obrzydłych u obojga będzie« - mówił biskup w homilii.
- Paweł i Anna ze szlachetną godnością zasiadają u mar swojego przedwcześnie zmarłego syna. Dłonie obojga spoczywają na piersiach, wyrażając to, co nadal ich łączy - piętas - miłość rodzicielską i miłość małżeńską. U stóp ojca widnieje hełm, podkreślający jego cnoty rycerskie. (…) W dłoń Anny - dla oddania jej pobożności - rzeźbiarz włożył modlitewnik i (być może) zerwany w bólu różaniec. Pobożność stanowi ów ewangeliczny zaczyn, iskrę Bożą, którą matka przekazała swojemu synowi - zdaje się mówić rzeźbiarz. Czy nie mamy w tym wizerunku matki, ojca i syna głębokiej metafory chrześcijańskiego ideału małżeństwa, rodziny, a także przeżywania rodzinnych dramatów i tragedii? - pytał retorycznie biskup.
Dwuletnie prace konserwatorskie dofinansowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
ks. Włodzimierz Piętka