Powstały o nich książki, albumy, a ostatnio nawet głośny, nominowany do Oscara, film. Za to, co robili, groziła im najwyższa kara. Ratowali od śmierci nawet zupełnie obcych ludzi.
Bohaterów – Sprawiedliwych wśród Narodów Świata – nie brakowało także w naszej diecezji. Za ratowanie Żydów otrzymali za życia lub pośmiertnie najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne (nadawane osobom pochodzenia nieżydowskiego), przyznawane przez Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem. „Jeśli człowiek ratuje jedno życie, to tak, jakby ratował cały świat” – naucza Talmud, i te właśnie słowa widnieją na medalach, które otrzymali Sprawiedliwi.
Dla Róży wybudował schrony
Jak dowiadujemy się ze wspomnień osób uratowanych, niejednokrotnie życiem ryzykowała cała rodzina. Tak było w przypadku familii Ostrowskich, która uratowała Różę Grynbaum. – Nie znałem jej, w ogóle nie znałem. Ona uciekła z obozu ze Strzegowa. To jest jakieś 20 km stąd, między Płońskiem a Mławą. Tak, w tamtej okolicy. Jej rodzice mieli kino, sklep i młyn w Gąbinie. A ona przyszła bez niczego. Prosiła, żeby ją przez kilka dni czy tygodni zatrzymać – wspominał po latach Witold Ostrowski w wywiadzie dla Muzeum Historii Żydów. Róża tleniła włosy i chodziła z matką Witolda (Marią) do kościoła w Koziebrodach (pow. płoński), by rozwiać ewentualne podejrzenia. Antoni Ostrowski wyrobił dla dziewczyny dokumenty na nazwisko „Jadwiga Maciejewska”. Wybudował również kilka schronów, z których Róża korzystała w momencie zagrożenia. Pomagała w pracach gospodarskich, robiła także na drutach rękawice i szaliki. Żydówka ukrywała się u rodziny Ostrowskich do 21 stycznia 1945 r. Ostrowscy pomogli dotrzeć jej do rodzinnego Gąbina, gdzie spotkała swego brata Aberta, z którym wyjechała z Polski. Nie straciła kontaktu z rodziną Polaków, których odwiedziła w 1987 r.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się