Wiara. – Jeden z pacjentów mówi do mnie: „Siostro, kto mnie teraz będzie opierniczał?” – śmieje się przełożona. Takie pytania, nawet pół żartem, pół serio, gesty przyjaźni, potwierdzają, że ta praca miała sens.
Kończy się po 52 latach misja sióstr albertynek w Domu Pomocy Społecznej w ciechanowskim Krubinie. Zakonnice w charakterystycznych szarych habitach i mocno zabudowanych welonach pracowały tu jako wykwalifikowane pielęgniarki, salowe i masażystki; ale troszczyły się, co zupełnie nie dziwi, także o duchowe życie pensjonariuszy. – Tak, jest żal. Ale coś musi obumrzeć, żeby coś powstało – przyznaje przełożona domu s. Jana (Iwona Czajkowska), pracująca tu od sześciu lat. To nie tylko słowa, bo w oku siostry wyraźnie kręci się łza. Zaczynamy przeglądać kroniki domu, a raczej stare zeszyty o powlekanych okładkach, zapisane maczkiem przez kolejne albertynki, które tu pracowały. Na szczęście do głosu dochodzi zdrowy humor przełożonej, celnie wychwytującej zabawne zapiski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Małecka