Mija rok od śmierci dawnego rektora WSD w Płocku, wybitnego polskiego moralisty. Jaki depozyt myśli zostawił po sobie?
Po śmieci ks. Ireneusza Mroczkowskiego w świadectwach i wspomnieniach o nim powtarzały się pewne wątki – przede wszystkim podkreślano otwartość na dialog księdza profesora nawet z zagorzałymi adwersarzami, wielką różnorodność zagadnień, jakie podejmował w swoich tekstach, czy aktywność w różnych ośrodkach naukowych i środowiskach. Ale wspominano go nie tylko jako naukowca, ale przede wszystkim jako człowieka i kapłana. Cechowały go pogoda ducha, skromność, wielka wrażliwość, zarówno moralna, jak i estetyczna, życzliwość wobec ludzi. Skąd to brał? „Opanował trudną sztukę odnajdywania Jezusa w drugim człowieku” – mówił w czasie uroczystości pogrzebowych ks. prał. Marek Jarosz, rektor WSD w Płocku.
Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.