Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Spotkanie z Lechem Franczakiem

W Książnicy Płockiej odbyło się spotkanie z Lechem Franczakiem, który w swoim życiu połączył dwie wielkie pasje: sport i poezję.

Spotkanie "Strefy czystego słowa w poezji" odbyło się dokładnie w Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego i było wydarzeniem z cyklu książnicy, zatytułowanego "Płockim piórem". - Jesteś poetyckim wieloboistą - mówił o Lechu Franczaku prowadzący to spotkanie inny płocki poeta Maciej Woźniak, nawiązując do jego dwóch życiowych pasji.

Lech Franczak (rocznik 1939), urodzony na Wołyniu, ocalony z rzezi w 1943 r., od kilkudziesięciu lat związany jest z Płockiem, gdzie jako nauczyciel wychowania fizycznego i trener m.in. w płockiej Jagiellonce wychował kilka pokoleń znakomitych zawodników w badmintonie i piłce ręczne, w tym olimpijczyków. Jednocześnie jest autorem kilkunastu tomików wierszy, współtwórcą grupy literackiej "Gościniec", członkiem Związku Literatów Płockich. Największy sukces osiągnęły jego wiersze o tematyce sportowej (order za zasługi od PKOL).

- Miłości do poezji nauczyła mnie nauczycielka języka polskiego pani Zofia Bogucka, która uczyła mnie o 1 do 7 klasy. Wiele jej zawdzięczam. Mówiła, że poezja musi być pożywna, jak pokarm. Nie może być w słowie poetyckim brutalności, nieczystości, przekleństw, czy tzw. słownej pornografii. Należy rzeźbić poezję słowem czystym, czyli uduchowionym polskością - wspominał autor tomików m.in. "Bieg nad Olimpią", "Muzy tańczą o świcie", "Tragarze światła", "Trojanie idą do nieba".

Pasja Lecha Franczaka do poezji zrodziła się już w szkole podstawowej, ale jak sam przyznał, były to początkowe wiersze rymowane. Dopiero później odważył się na utwory "białe", pozbawione rymów. - Przerzuciłem się na poezję białą dzięki Urszuli Ambroziewicz - wspominał w Książnicy Płockiej, mówiąc o związkach z grupą literacką "Gościniec". A za wskazówkami swojej dawnej nauczycielki autor "Biegu nad Olimpią" całe życie stara się czerpać z trzech symbolicznych źródeł naszej kultury europejskiej: Akropolu, Kapitolu i Golgoty.

Poezja Lecha Franczaka jest rzeczywiście zakorzeniona w "strefie czystego słowa", ale są w niej językowe niespodzianki. - Jeden z moich czytelników sprzeciwiał się sportowemu nazewnictwu, które są często kalkami języka angielskiego. Nie zgadzając się z nim, podałem mu jako przykład wiersza Leszka, poświęconego płockim badmintonistom, w którym padają wspaniale spolszczone "smecze" i "drajwy". Bardzo cenię sobie w twojej poezji te momenty, gdy rozmaite strony twojej aktywności, twoje talenty się zbiegają - mówił Maciej Woźniak.

Lech Franczak opowieść o inspiracjach i bohaterach swojej poezji splatał ze strofami wierszy, które sam potrafi świetnie interpretować. Specjalne miejsce w jego twórczości zajmują wiersze poświęcone Rzezi Wołyńskiej, do której powrócił także podczas tego spotkania. A było to bardziej spotkanie przyjaciół i ludzi kochających poezję, niż typowy wieczór autorski. Na koniec jego gość przygotował poetycką niespodziankę - jeszcze nie publikowany nigdzie wiersz o Płocku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy