Śmierć? To tylko przejście. – On nigdy nie mówił nam, że umiera. Tylko, że odchodzi – wspomina pani Iwona.
Był pierwszym synem; takim wyproszonym darem. – W kilka miesięcy po ślubie pojechałam z mężem do Lichenia i tam modliliśmy się o dziecko. Obeszłam w tej intencji sanktuarium. Wkrótce urodził się Tomek. Tym darem cieszyliśmy się 24 lata – mówi mama, Iwona Ziółkowska.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.