Zgodnie z wieloletnią tradycją, na Boże Ciało w kościele ojców pasjonistów usypano dywan z kwiatów.
Wielobarwne dzieło wykonane z kwiatowych płatków także w tym roku uświetniło uroczystość Bożego Ciała. Jedyną osobą, która po nim przeszła, był kapłan niosący Najświętszy Sakrament podczas procesji eucharystycznej. Zwyczaj usypywania barwnego, pachnącego dywanu z kwiatowych płatków sięga w tej świątyni okresu dwudziestolecia międzywojennego. Zapoczątkowali go ojcowie pasjoniści, którzy przynieśli tę tradycję z Włoch, gdzie była ona bardzo rozpowszechniona. Jeszcze przed II wojną trafiła wraz z nimi do Rawy Mazowieckiej. W późniejszych latach polscy pasjoniści zaszczepili ją w kolejnych miejscach swojej pracy m.in. w Łodzi, w Smotryczu na Ukrainie oraz w Jaromierzycach w Czechach. W Przasnyszu kontynuują ją kolejne pokolenia wiernych, nie tylko z parafii św. Stanisława Kostki, gdzie powstaje to niezwykłe dzieło. Wykonany przez nich w tym roku dywan urzeka wyjątkowym pięknem. Podziw oglądających go wiernych budzi bogactwo zawartych treści religijnych oraz wyjątkowa estetyka i koronkowa niemal precyzja, z jaką został wykonany. W swojej symbolice nawiązuje do jubileuszu 950-lecia diecezji płockiej, jak również do jubileuszu Roku Świętego 2025 z jego hasłem "Pielgrzymi nadziei". Autorzy niezwykłego dzieła zawarli w nim także wizerunek Ojca Świętego Franciszka oraz tekst jego modlitwy jubileuszowej.
Kwiatowy kobierzec można oglądać tylko przez kilka dni. Pojawienie się tego niezwykłego dzieła zachęca wiernych do odwiedzenia kościoła i zapoznania się z wyjątkową kwiatową katechezą, a także do modlitwy przed Najświętszym Sakramentem i przed obrazem Matki Bożej Niepokalanej Przewodniczki.
Jak się okazuje, kwiatowe arcydzieło przyciąga wiernych nawet z odległych miejscowości. Chęć zobaczenia go skłoniła do przyjechania do Przasnysza panie Katarzynę Dankowską i Bożenę Zakrzewską z Warszawy. Co ciekawe, o niezwykłej tradycji dowiedziały się ze strony internetowej "Gościa Płockiego". Zainteresowało je nie tylko, jak dywan wygląda z bliska, ale także jak przebiega jego tworzenie. Były gotowe nawet pomóc w usypywaniu, ale okazało się, że nie jest to konieczne, bo zajmująca się tym od lat grupa doskonale sobie z tym radzi. Ale już sama możliwość obserwowania ich pracy pozostanie dla obu warszawianek wspaniałym wspomnieniem. Podobnej jak efekt końcowy. - To jest arcydzieło, szkoda że tak krótko można je podziwiać. Ale przynajmniej mam zdjęcia, piękna pamiątka - dzieli się pani Katarzyna. Pani Bożena dodaje, że jak powiedziała o wyjeździe w swojej pracy, to wszyscy mieli ochotę przyjechać. Teraz cieszy się, że pokaże zdjęcia dywanu i opowie o swoich wrażeniach. Może za rok przyjadą inni.
Wojciech Ostrowski