Uroczystości 950-lecia diecezji płockiej stały się nie tylko wydarzeniem historycznym, ale przede wszystkim duchowym świętem wiary, jedności i nadziei. O tym, co znaczą dla wspólnoty Kościoła płockiego, co poruszyło serca i jak wygląda Kościół „tu i teraz”, w rozmowie z Iloną Krawczyk-Krajczyńską, opowiada biskup płocki Szymon Stułkowski.
Ilona Krawczyk-Krajczyńska: Co, dla Księdza Biskupa, było najważniejszym doświadczeniem z dnia, w którym świętowaliśmy jubileusz diecezji?
bp Szymon Stułkowski: Dla mnie to było przede wszystkim głębokie doświadczenie wspólnoty Kościoła diecezjalnego. Myślę, że było to największe zgromadzenie wiernych, jakie przeżyłem od początku mojej posługi w diecezji. Ogromną radością było też to, że Mszy św. przewodniczył legat papieski – to podkreśla rangę tego wydarzenia i pokazuje, że Ojciec Święty jest z nami duchowo zjednoczony. Dziękował z nami za życie naszej diecezji, za wiarę, nadzieję i miłość.
IKK: W czasie liturgii miało miejsce wyjątkowe wydarzenie – chrzest dorosłych osób.
bp Stułkowski: Tak. To było bardzo poruszające. Przeżyliśmy chrzest trojga dorosłych. Myślę, że 95% uczestników nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziało. To znak, że promienie naszej wiary docierają do ludzi, którzy wcześniej Boga nie znali. Wzrusza mnie, że z tego tłumu pojawiają się osoby, które same proszą o wiarę, o chrzest. Ufam, że odnajdą swoje miejsce w naszej wspólnocie. To dla mnie prawdziwy znak nadziei.
IKK: Jak dziś, po tych obchodach, widzi Biskup Kościół płocki, ten "tu i teraz"?
bp Stułkowski: Widzę Kościół piękny i różnorodny. Pełen gorliwych ludzi, którzy kochają Pana Boga i angażują się w życie parafii, diecezji, wspierają kapłanów, osoby konsekrowane, siostry zakonne. Ale to także Kościół, który nie jest wolny od problemów. Nosimy w sobie również słabości, grzechy, które ranią mistyczne Ciało Chrystusa. Mamy za co dziękować, ale mamy też za co przepraszać, pokutować i prosić o uzdrowienie.
IKK: Czy pomimo trudności Kościół ma przed sobą przyszłość?
bp Stułkowski: Zdecydowanie tak. Wierzę, że Pan Bóg bardziej interesuje się naszą wiarą niż naszymi grzechami. To On rozbudza nas, byśmy potrafili dzielić się doświadczeniem spotkania z Nim. Wiara ma rozświetlać to, co ciemne. A Bóg – uzdrawiać to, co poranione. To daje mi siłę i przekonanie, że mamy misję, by nieść tę wiarę dalej – z nadzieją i miłością.