Nocne Drogi Krzyżowe. Modlitwa stóp

Dzisiaj wyruszają jedne z ostatnich w tym roku Dróg Krzyżowych - tych ulicami miast i wsi, ale także tych nocnych, ekstremalnie długich i wyczerpujących. Nie ma braw, ale są zmęczone nogi, przemoknięte kurtki, cisza i modlitwa. Te Drogi Krzyżowe to wydarzenia, które wymykają się schematom. To nie festiwal duchowości na pokaz, ale prawdziwe zmaganie - z ciałem, z myślami, z sobą samym.

Na stronie Ekstremalnej Drogi Krzyżowej można było znaleźć kilkanaście tras, które zaplanowano z różnych parafii diecezji płockiej, m.in. z Płocka, Ciechanowa, Płońska czy Pułtuska. Wciąż nie brakuje chętnych, by na wzór Jezusa przejść w modlitwie swój osobisty szlak.

Od pięciu lat EDK, wyruszająca z sanktuarium Krzyża Świętego w Drogiszce, nosi nazwę "Do Źródła" – a tym źródłem jest właśnie Krzyż. To miejsce pełne symboli i głębokiej duchowości. Ks. Zbigniew Olszewski, proboszcz parafii w Niedzborzu, do której należy "kościółek" w Drogiszce, przeszedł już kilka takich nocnych wędrówek i wie, że zmęczenie i zniechęcenie, jakie pojawia się po drodze, tylko otwiera na mistykę Męki Pańskiej. – W ciemności i samotności można w bardzo namacalny sposób wejść w etapy cierpienia Chrystusa. Widok ludzi wracających do Drogiszki, do naszego Źródła, to widok ludzi pogodzonych ze swoją drogą – opowiadał.

Nie wszyscy porywają się na 40-kilometrowe trasy. Jednak nawet krótsze wędrówki, które również zyskują na popularności mogą być intensywnym duchowym przeżyciem. W połowie Wielkiego Postu wierni z parafii św. Mateusza w Smoszewie pokonali ok. 20-kilometrowy odcinek Nadwiślańskiej Drogi Krzyżowej od Matki Bożej Pocieszenia w Czerwińsku. Wzięło w niej udział około 270 osób. Proboszcz ze Smoszewa ks. Artur Bombiński uważa, że ludzie idą z pobożności, ale to trud przyciąga na tę drogę. Nocne Drogi Krzyżowe. Modlitwa stóp To kosztuje czas i wysiłek, ale daje ludziom możliwość doświadczenia modlitwy w inny sposób. Bliskość przyrody, śpiew, refleksja. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie – przekonywał ks. Bombiński. Podczas drogi jest również wyjątkowy etap dla siostry i brata, podczas którego można porozmawiać, wzajemnie się wspierać, wysłuchać. – Czasem dobrze pomóc drugiemu nieść jego krzyż. Czasem to jest najważniejsze – dodał.

W piątek 11 kwietnia do Matki Bożej Pocieszenia w Czerwińsku nad Wisłą przyjdą uczestnicy EDK m.in. z Płońska i Zakroczymia. Kustosz sanktuarium w Czerwińsku nad Wisłą ks. Dariusz Matuszyński podkreślił, że ta noc bywa ciężka, ale przynosi owoce. – Idą, by zmierzyć się ze swoimi słabościami, ale też z ufnością, że Bóg widzi ich trud. To ważne, żeby człowiek przekonał sam siebie, że nie tylko prosi, ale potrafi coś Panu Bogu z siebie dać – powiedział proboszcz z Czerwińska.

Ks. Jan Chabierski SDB, wikariusz w Czerwińsku nad Wisłą, obserwując pątników składających rano ostatni pokłon przed Matką Bożą Pocieszenia, widzi nie tylko emocje, ale również przekonanie, że ten trud ma sens. – W ich oczach jest zmęczenie, ale i nadzieja zbudowana na doświadczeniu przejścia męki razem z Jezusem. Jakoś łatwiej im wtedy prosić: "teraz Ty Panie chodź ze mną na te moje drogi krzyżowe" – powiedział.

Ale Nocna Droga Krzyżowa to nie tylko trud. To też doświadczanie ludzkiej dobroci. Salezjanin wspomina historię swojej siostry, która podczas swojej wyprawy była już bliska rezygnacji, ale w kluczowym momencie ktoś podał jej przysłowiowy kubek ciepłej herbaty. – Ten drobny gest sprawił, że dotrwała do końca. Taka otwartość ludzi, jest w tej drodze, niczym chusta Weroniki dla Jezusa. Czasami nie udało by się bez tych drobnych gestów ludzkiej obecności pójść dalej – porównał.

Wiele osób dostrzega również piękno tych nocnych wędrówek. Kapliczki, które przez wieki były znakami wiary, stają się na nowo przystankami w drodze do Boga. – Pozwalają wrócić do pierwotnej miłości: Jedno spojrzenie na Krzyż... "On dał radę, to i ja dam radę" – zapewnił ks. Matuszyński.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Ilona Krawczyk-Krajczyńska