Na kilka tygodni przed najważniejszym egzaminem w ich dotychczasowym życiu, ponad 3 tysiące maturzystów z diecezji płockiej ruszyło na pielgrzymkę. Nie po to, by uciec od nauki czy codziennych obowiązków. Wyruszyli, by na Jasnej Górze zawierzyć swoją przyszłość, poszukać pokoju serca i - choćby na chwilę - odnaleźć odpowiedź na pytania, które z każdym dniem stają się coraz bardziej naglące: "Co dalej?", "Co wybrać?".
To nie była zwykła szkolna wycieczka. To był dzień pełen modlitwy, świadectwa i wspólnoty. Pielgrzymkę rozpoczęło nabożeństwo Drogi Krzyżowej, które – jak powiedział jeden z maturzystów – "pomogło zatrzymać się i złapać głęboki oddech". Przemek z parafii św. Mateusza w Lutocinie niósł krzyż. – Moi koledzy poprosili mnie o pomoc. To był zaszczyt, łaska. Poczułem, że właśnie po to tu przyjechałem – żeby służyć, żeby pomagać. To mnie na nowo rozpaliło od środka – powiedział szczerze.
Sławomir Kowalski, katecheta w I Liceum Ogólnokształcącym im. H. Sienkiewicza w Płońsku, dostrzega w maturzystach ogromny potencjał. – Młodzi ludzie potrafią zaskakiwać swoją otwartością, szczerością i pogodą ducha. To prawda, że czasem nie wiedzą, w którą stronę pójść, bywają zagubieni, ale mimo to pozostają autentyczni i ciekawi Boga. Szukają odpowiedzi, nie są obojętni na świat i drugiego człowieka. Tego zapału możemy się od nich uczyć – powiedział katecheta z płońskiego liceum.
Kulminacyjnym momentem pielgrzymki była Msza św., której przewodniczył bp Szymon Stułkowski. W homilii zwrócił się do młodych z prostym, ale głębokim przesłaniem. – Chciałbym was bardzo prosić, żebyście, ruszając w dorosłe życie, nie zapomnieli o jednej ławce. Tej, przy której gromadzi nas sam Bóg. Tą "ławką" jest ołtarz. To tutaj Jezus, żywy i obecny, zaprasza was do wspólnej lekcji życia. Tu jesteście umiłowanymi uczniami. Tu ktoś dla was i za was oddaje życie - podkreślił.
Biskup przypomniał też, że młodość to czas ważnych decyzji, wyborów, rozdroży i że na każdej drodze potrzebna jest mapa. – Dla wierzącego tą mapą jest Pismo Święte. Miejcie je przy sobie, czytajcie. Niech słowo Boże będzie waszym przewodnikiem, nie tylko od święta, ale każdego dnia – poprosił biskup.
Porównując modlitwę do parasola, biskup zachęcał do codziennej duchowej łączności z Bogiem. – Pod parasolem można się schronić, bez względu na to, jaka pogoda panuje w naszym życiu. Ale nie zapraszajcie pod ten parasol byle kogo. Patrzcie, z kim wam po drodze. Wybierajcie mądrze ludzi, którzy dzielą wasze wartości, pasje, którzy pomogą wam trwać przy Bogu – powiedział.
Obecność młodych, ich skupienie i żywe reakcje, pokazały, jak bardzo potrzebują takich chwil. Potwierdza to także świadectwo Izy z płońskiego LO. – Dla mnie to była oczywista decyzja, że muszę tu być. Jasna Góra przed maturą to już nasza szkolna tradycja. Ale to coś więcej. Po Drodze Krzyżowej czuję wewnętrzny pokój. Jestem spokojniejsza. Ta cisza, modlitwa i obecność innych dają siłę – powiedziała tegoroczna maturzystka, dodając z radością, że jeśli ktoś chciałby przekonać się jaka jest prawda o młodzieży – powinien być z nimi na Jasnej Górze.
W programie spotkania znalazło się także poruszające świadectwo Romana Zięby – byłego przemytnika, dziś pielgrzyma, ikonopisarza i człowieka głębokiej wiary. Mówił o swoich upadkach, ale też o tym, jak doświadczył Miłości, która nie stawia warunków. – Chciałem im powiedzieć, że nigdy nie jesteśmy sami. Ta miłość była najbliżej ze mną nie wtedy, gdy się poprawiłem, ale wtedy, gdy byłem najgorszy. Kto to zrozumie, ten już nigdy nie zostawi tej Miłości. Bo ona przemienia. I prowadzi dalej – powiedział w rozmowie.
Z Jasnej Góry maturzyści wyjechali z obrazkiem Matki Bożej, modlitwą jubileuszową i długopisem – może tym samym, którym za kilka tygodni będą podpisywać arkusze egzaminacyjne. Ale to, co najważniejsze, zabierają w sercu – doświadczenie wspólnoty, modlitwy i nadziei.
– Modlimy się, aby wasze życie było mądre, piękne i szczęśliwe – mówił na zakończenie biskup. – Tutaj, u stóp Jasnej Góry, jesteśmy jakby pod parasolem Matki. Wołajmy do Niej i powierzajmy waszą przyszłość Bożej Opatrzności – zakończył.
Ta pielgrzymka nie zastąpi nauki, nie rozwiązuje problemów. Ale daje coś bardzo ważnego – pewność, że nie są sami. Że nad nimi rozpościera się parasol modlitwy, miłości i opieki. Każdy ich krok, jeśli tylko tego chcą, może być krokiem ku dojrzałości. Tej prawdziwej, której nie zdaje się na egzaminie, ale w życiu.