Przy ul. 17 stycznia 48 odsłonięto obelisk upamiętniający tragiczne losy osadzonych, zamordowanych i zmarłych w obozie NKWD w Ciechanowie oraz tych, którzy zostali wywiezieni z obozu do sowieckich łagrów w 1945 roku.
Odsłonięcie pomnika upamiętniającego ofiary ciechanowskiego obozu przejściowego NKWD poprzedziła Msza św. w kościele farnym. W kazaniu ks. kan. Zbigniew Adamkowski, proboszcz parafii pw. św. Józefa, przypomniał losy sióstr katarzynek z Warmii. One również przeszły przez ciechanowski obóz NKWD. - 14 marca tego roku papież Franciszek zatwierdził dekret dotyczący męczeństwa 16 sióstr ze Zgromadzenia Świętej Katarzyny, zamordowanych w wyniku działań Armii Czerwonej na Warmii. Spośród 16 warmińskich męczennic, trzy przeszły właśnie przez obóz w Ciechanowie - mówił ks. proboszcz. - Zostały tu przywiezione przez czerwonoarmistów z Olsztyna, gdzie pracowały w szpitalu jako pielęgniarki. Po wtargnięciu Sowietów do szpitala siostry zostały pobite, wielokrotnie zgwałcone, a następnie z innymi kobietami znalazły się w olsztyńskim więzieniu. Stamtąd trafiły do Ciechanowa, a następnie zostały wywiezione w głąb Rosji.
O sowieckim systemie obozów organizowanych m.in. przez NKWD tuż po przejściu frontu, mówił przy wzniesionym obelisku przy ul. 17 stycznia, dr Tomasz Łabuszewski, szef warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Zatrzymywani przez Sowietów trafiali najpierw do punktów przyjęć, potem do obozów przejściowych, takich jak ten w Ciechanowie, a później do obozów przesyłowych, skąd byli wywożeni do łagrów w Związku Sowieckim. Więźniowie z Ciechanowa, m.in. mieszkańcy Pomorza, Warmii i Mazur, ziemi dobrzyńskiej, Mazowsza, żołnierze polskich organizacji niepodległościowych, trafiali do takiego obozu w Białymstoku.
- Wśród internowanych byli także jeńcy wojenni oraz robotnicy przymusowi różnych narodowości. Cel był wówczas jeden: likwidacja wroga władzy ludowej i nabór siły roboczej na nieludzką ziemię Sybiru - mówił podczas uroczystości Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa. - Często deportowanym na wschód przedstawiano przyczyny aresztowania dopiero w łagrach. Zatrzymywano ich pod zarzutami: że byli członkami AK, zdrajcami i podłymi zdrajcami, żołnierzami przebranymi w cywilną odzież, członkami faszystowskich organizacji i partii. Fala aresztowań rozpoczęła się w styczniu 1945 r.
Przez ciechanowski obóz, utworzony w poniemieckich barakach między obecnymi ulicami Jesionową i 17 stycznia, przeszło kilka tysięcy więźniów. Wielu nie przeżyło trudów uwięzienia. Nieznane są miejsca ich pochówku. - Dzięki temu pomnikowi będziemy mieli miejsce, w którym zapalimy znicze i złożymy kwiaty, aby o nich pamiętać. Ten pomnik jest wyrazem pamięci i hołdu dla ludzi, którzy zginęli w obronie swojej ojczyzny, a wielu z nich zmarło na nieludzkiej ziemi - mówiła Magdalena Karabin.
W obozie oprócz Polaków więziono także m.in.: Niemców, Rosjan, Ukraińców, a nawet mieszkańców Bałkanów. Po jego likwidacji władze komunistyczne usunęły wszystkie ślady, a na tym terenie powstało osiedle domów jednorodzinnych. - Na krętej ścieżce, która wije się między drzewami, każdego dnia można spotkać mieszkańców spacerujących ze swoimi czworonogami lub tych, którzy próbują sobie skrócić drogę, by dotrzeć szybciej do celu. Na pierwszy rzut oka miejsce nie wyróżnia się niczym szczególnym. Mało kto wie, co tutaj działo się 79 lat temu. Ja też do niedawna nie wiedziałem, że miejsce to skrywa w sobie tragiczną historię, chociaż już tyle lat tutaj mieszkam. Najwyższy czas, aby powiedzieć to głośno i upamiętnić - mówił ks. kan. Zbigniew Adamkowski podczas Mszy św. w ciechanowskiej farze.
Był początek 1945 r. Jerzy Zmysłowski, jego brat Mieczysław i szwagier Stanisław wracali z Prus Wschodnich, ze Szczytna z przymusowych robót, na które wywieźli ich niemieccy okupanci. - Pod Szczytnem zatrzymali ich ruscy żołnierze - opowiada Krzysztof Zmysłowski. "Gdzie idziecie?" - zapytali Sowieci. "Do Warszawy" - ci odpowiedzieli. "To podwieziemy was". - I w rezultacie wylądowali w obozie przejściowym w Ciechanowie.
Z Ciechanowa cała trójka została wywieziono do łagru w Związku Sowieckim, w Charkowie. - Ojcu udało się przeżyć, jego bratu i szwagrowi niestety nie. Nawet nie wiemy, gdzie są pochowani - mówi Krzysztof Zmysłowski. - Jak mój ojciec uciekł z Charkowa, z różnymi przygodami trafił do Sochocina, bo my stamtąd pochodzimy, to moja matka nie poznała go. Nie wierzyła, że to jest ojciec. - Tata opowiedział o tej ucieczce z Charkowa. Wiązka słomy, barłóg służyły tam za posłanie, przeżył dzięki temu, że będąc murarzem, czasami dostał czasami trochę kiszonej kapusty, i to było pożywienie - dodaje siostra pana Krzysztofa, Magdalena Karabin.
Obelisk ofiar obozu przejściowego NKWD wystawiono dzięki współpracy rodzin ofiar, Instytutu Pamięci Narodowej, ciechanowskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i miasta Ciechanów.
Marek Szyperski