Bp Roman Marcinkowski przewodniczył uroczystościom pogrzebowym najstarszego kapłana diecezji płockiej, wieloletniego proboszcza i dziekana w Makowie Mazowieckim.
Proste, jasne, oszczędne w słowach były słowa testamentu ks. prał. Józefa Śliwki, które przeczytał biskup Roman Marcinkowski:
Moje życie zawierzyłem Matce Bożej z Lourdes, w której święto się urodziłem i otrzymałem sakrament kapłaństwa. (…) Oszczędności żadnych nie mam, nikomu nie jestem nic winien, ani mi nikt nic nie jest winien. Jeśli kogoś uraziłem, proszę o przebaczenie. Zostańcie z Bogiem. Amen.
Biskup Marcinkowski przewodniczył Mszy św. pogrzebowej i wygłosił kazanie. Na zakończenie liturgii swą wdzięczność i świadectwa wypowiedzieli przedstawiciele parafii, rodziny i miasta Maków Mazowiecki.
Przedstawicielka parafii farnej Grażyna Olkowska, żegnając wieloletniego duszpasterza parafii i miasta, przywołała wypowiedzi osób z różnych wspólnot parafialnych, które podkreślały jakiś szczególny rys osobowości ks. prał. Śliwki, albo jakieś szczególne niezapomniane spotkanie z nim: "Był człowiekiem z klasą, szanował każdego człowieka, umiał rozmawiać i z małym, i z dużym. Był erudytą, miał w sobie wiedzę teologiczną i mądrość ludzką. Umiał zawsze trafić w sedno, miał dystans do siebie i poczucie humoru. Czcił szczególnie św. Józefa, nauczył nas śpiewania Godzinek do św. Józefa" – cytowano wypowiedź osób zaangażowanych w Apostolat Maryjny.
"Gdy byłam w wielkim kryzysie po śmierci męża, z małymi dziećmi, od ks. prałata otrzymywałam wsparcie duchowe i prowadzenie. Był dla mnie jak ojciec. Mam za co dziękować! Gdy po dłuższym czasie doszłam do siebie, powiedział do mnie: »Już nie muszę się o ciebie tak martwić«. Kiedyś przyszedł do nas z kolędą: jak zawsze, zostawił obrazki, ale powiedziałam mu, że brakuje na nich jego autografu. On, nic nie mówiąc, namalował na nich… śliwkę" – tak go wspominała jedna z kobiet z koła różańcowego.
"Stanął na drodze mojego życia w bardzo trudnej chwili. Byłam wtedy w ciąży, ale miałam wątpliwości, czy chcę urodzić to dziecko. Poszłam do spowiedzi do ks. prałata i usłyszałam: »Moje dziecko, a może to dziecko będzie ci najpotrzebniejsze?«. To były prorocze słowa! Dziś moja córka ma 40 lat, sama jest matką, a dla mnie ogromnym wsparciem" – to świadectwo innej osoby.
"On wiedział, co komu powiedzieć, i nie był pobłażliwy. Wiele lat temu, gdy moje dzieci były małe, w Wielką Sobotę w ostatniej chwili pobiegłam do kościoła ze święconką. Akurat ks. prałat zamykał kościół, i powiedział mi: »Nie będzie żadnego święcenia«. I tyle. Słowa wydawały mi się mocne, dały mi dużo do myślenia, co w tych świętach jest najważniejsze. To był początek mojego nawrócenia. Pan Bóg dał nam tego księdza, aby nas uczyć" – napisała przedstawicielka ze Wspólnoty św. Józefa.
"Urodziłam się w 1980 r., gdy ks. Józef przyszedł do Makowa. Był jak ojciec towarzyszący mi od chrztu. To był najlepszy spowiednik". "Kiedyś ks. prałat był w aptece. Stał w kolejce na końcu i usłyszał, jak stojąca przy okienku starsza kobieta odłożyła jeden z leków, bo nie miała tyle pieniędzy, lek był dla niej za drogi. Ksiądz prałat powiedział: »Proszę go wydać, ja za niego zapłacę«" – tak zapamiętały zmarłego kapłana osoby z Apostolatu Margaretka.
– Jakieś trzy tygodnie temu odwiedziłam ks. prałata w szpitalu. Już nie chodził, był po operacji. Przy jego łóżku, na stoliku stała szklanka z herbatą i leżał różaniec. Nie ukrywał, że cierpi. W pełni świadomy mówił nam: "Na coś trzeba umrzeć. Umiera i papież, i królowie, i każdy z nas musi to przejść. Gdy w parafii były misje, przyszedł do mnie ojciec rekolekcjonista. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, bo odbyłem spowiedź z całego życia oraz przyjąłem sakramenty. Stało się tak, jak w psalmie 139: »Przenikasz i znasz mnie, Panie, i kładziesz na mnie swą rękę«". Na koniec pobłogosławił nas. To było nasze ostatnie spotkanie. Dziękujemy dziś, że swoim życiem dawał nam Pana Boga – wyznała Grażyna Olkowska.
Ks. prał. Józef Śliwka spoczął na cmentarzu parafialnym w Makowie Mazowieckim. Przeżył 94 lata, w tym 68 lat w kapłaństwie.
Urodził się 11 lutego 1930 r. w Mystkówcu Starym, w parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Pniewie, w tamtejszym kościele został ochrzczony. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Płocku i 11 lutego 1956 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp. Tadeusza Pawła Zakrzewskiego. Posługę kapłańską rozpoczął jako wikariusz w parafiach: Płońsk (1956-1961), Ciechanów (1961-1965) i w płockiej katedrze (1965-1966). W 1966 r. rozpoczął pracę w kurii diecezjalnej, należał do najbliższych współpracowników biskupa Bogdana Sikorskiego: był m.in. kanclerzem, zastępcą wikariusza generalnego, pracownikiem Sądu Biskupiego. Wykładał apologetykę w Wyższym Seminarium Duchownym. W 1978 r. został proboszczem i dziekanem w Gostyninie, ale po dwóch latach biskup przeniósł go na probostwo do makowskiej fary i mianował dziekanem dekanatu makowskiego. Ks. Śliwka był kanonikiem Kapituły Katedralnej Płockiej. Z Makowem Mazowieckim ks. Śliwka związał się przez 44 lata pracy duszpasterskiej. Tu zmarł 23 października i spoczął na miejscowym cmentarzu.
oprac. wp