Nie trzeba jechać daleko, za granicę, aby zobaczyć miejsca, które zapierają dech w piersiach. Jedne z najwyższych i najbardziej urokliwych wzniesień to te, na których znajdują się nasze najstarsze kościoły w diecezji.
Zachęcamy do wakacyjnej wyprawy, aby odkryć najpiękniejsze zakątki diecezji płockiej. Oczywiście, nasz wybór jest subiektywny i nie obejmuje wszystkich miejsc.
Wśród nich jest z pewnością Serock - unikatowe miejsce na mapie przyrodniczej diecezji, gdzie Bug wpada do Narwi. Zbieg tych dwóch dużych rzek był istotny dla średniowiecznej lokacji miasta, którego nazwa pochodzi od słowa "szeroki", bo rzeczywiście, koryto rzeczne widziane z perspektywy wysokiego wzgórza, na którym wznosi się gotycka fara, pozwala uchwycić połączenie tych dwóch rzek. Miejsce to jest niezwykle malownicze i historyczne, jest to również wschodni kres diecezji, bo po drugiej stronie rzeki zaczyna się inna - warszawsko-praska. Jak to bowiem ma miejsce w wielu innych przypadkach, na wielkich rzekach od dawna ustalano granice i podobnie było w Serocku.
Warto przy tej okazji wspomnieć o sporze, jaki przed długie lata toczył się o nazwę rzeki płynącej od Serocka do Modlina, gdzie wpada następnie do Wisły: czy Bug wpada do Narwi czy też odwrotnie? Dziś już wiadomo, że to Narew, ale nie zawsze tak było. Do 1939 r. raczej nie było wątpliwości w tej kwestii, bo twierdzono, że sina barwa Narwi skutecznie pochłaniała jaśniejsze wody Bugu. Po drugiej wojnie światowej znaleźli się zwolennicy twierdzenia, że to nie Bug dopływa do Narwi, a Narew do Bugu. Ta druga rzeka jest bowiem dłuższa i niesie więcej wody. Ostatecznie zaczęła więc funkcjonować nazwa Bugonarew, rzadziej Narwiobug. Trzeba było rozstrzygnięcia administracyjnego i zarządzenia ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza, który zadekretował, że jest to Narew.
Inne malownicze wzgórze, na którym warto się zatrzymać, to Czerwińsk n. Wisłą. W cieniu XII-wiecznego opactwa roztacza się podwójny widok: najpierw w dole - na zabudowę miasteczka, a dalej na Wisłę i zaczynającą się za nią Puszczę Kampinoską. To m.in. w tych okolicach, wykorzystując znajomość płytkiego koryta, przeprawiają się z jednej strony rzeki na drugą łosie, które migrują z puszczy na północ i z powrotem.
Nie sposób nie wspomnieć o wzgórzu w diecezji, tym Tumskim w Płocku, na którym wznoszą się katedra i opactwo pobenedyktyńskie. Od niedawna, podobnie jak opactwo w Czerwińsku i bazylika w Pułtusku, jest uznane za pomnik historii. Tu również, patrząc z perspektywy bazyliki i wznoszącej się nad rzeką 40-metrowej skarpy, rozciąga się jeden z najpiękniejszych w Polsce widoków na Wisłę, która od Płocka nabiera imponującej 3-kilometrowej szerokości, stając się Zalewem Włocławskim.
Posuwając się dalej wzdłuż Wisły, można dotrzeć do niewielkiego Rokicia, w którym wznosi się jeden z najstarszych kościołów diecezji. Został on wzniesiony niemal 800 lat temu, z cegły, w stylu romańskim. - Od kilku lat są prowadzone prace konserwatorskie przy murach kościoła. Jesienią ubiegłego roku w ścianie południowej odkryto romański portal. Jego istnienie zakładali wcześniejsi badacze, ale dopiero ostatnie prace konserwatorskie pozwoliły na jego odsłonięcie. Pierwsze próby jego datowania wskazują na rok 1240 - mówi proboszcz ks. Bogdan Zalewski. Z perspektywy kościoła, a jeszcze bardziej ze wzgórza, na którym znajduje się parafialny cmentarz, rozciąga się kolejny niezapomniany widok na Wisłę. Takie ukształtowanie terenu sprawia, że rokicka nekropolia jest chyba najpiękniej położoną w diecezji.
Zajrzyjmy jeszcze w jedno miejsce: tereny, na których usytuowana jest miejscowość Koziczyn k. Ciechanowa są niezwykle atrakcyjne pod względem przyrodniczym i krajobrazowym. Dominującym elementem rzeźby tego terenu jest obszar krawędzi opinogórskiej, ciągnącej się z północy na południe. Jej kulminacyjny punkt, osiągający wysokość 187 mn.p.m., położony jest w pobliżu kościoła w dawnym Koziczynku. Poziom terenu opada gwałtownie w kierunku zachodnim, schodząc do wysokości 130-140 m. Z tego miejsca rozciąga się wspaniała panorama okolicy, szczególnie urokliwa o tej porze roku, gdzie miesza się błękit nieba z soczystą majową zielenią i żółtymi łanami rzepaku. Stąd można również podziwiać położony ok. 14 km stąd Ciechanów. Położenie miejscowości jest więc wyjątkowo malownicze i atrakcyjne.
Na te krajobrazy w 1887 r. spoglądał młody Stefan Żeromski, który spędził 6 tygodni w Szulmierzu jako korepetytor u rodziny Cyprysińskich. W swoich "Dziennikach" pisał m.in.: "Szulmierz otacza z jednej strony szerokim półkolem las, odległy od dworu o kilkadziesiąt kroków. Jest to las brzozowy, zjawisko spotkane przeze mnie po raz pierwszy. Nieopisane wrażenie sprawia ta masa płaczących brzóz! Dołem widzisz bielutką jak mleko, nieprzejrzaną ścianę, górą - przepyszną matową otchłań zieloności. Ciągnie cię coś, rwie - iść tam i przepędzać długie godziny. (...) A ileż to tu ptaków! Żółte wilgi tysiąc razy na minutę krzyczą, by tam nie chodzić, wróble deklamują klasyczne poematy, zięby rozwiązują jakieś algebraiczne zadania monotonnym głosem, trznadle rozpoczynają te odwieczne akordy jakiejś galopki, której nigdy nie mają dokończyć".
Ale Żeromski widział coś jeszcze w tym północnomazowieckim pejzażu. "Spojrzawszy na południe, doznajesz wrażenia, jakby cię ktoś urzekał, jakby jakieś głosy tajemnicze szeptały nieustannie. Oto wielka kępa ogromnym czworobokiem leży w sześciowiorstowym oddaleniu. Ze środka jej wystrzela wysmukła różowa wieżyca pałacu. To grób Zygmunta Krasińskiego: Opinogóra. (...) Byłem tam. Od dawna, odkąd tu jestem, wzdychałem do tej wycieczki, jak muzułmanin do zwiedzenia grobu Mahometa" - zanotował pisarz latem 1887 roku.
wp