- Dotknijmy współczesnych ran Jezusa, aby bardziej uwierzyć w Niego i naprawdę czynić miłosierdzie - mówił biskup Szymon Stułkowski w czasie sumy odpustowej w sanktuarium Bożego Miłosierdzia.
Sanktuarium Bożego Miłosierdzia wypełniło się wiernymi, którzy przybyli, aby w pierwszą niedzielę po Wielkanocy modlić się w miejscu pierwszych objawień Jezusa Miłosiernego św. siostrze Faustynie: ustawiły się kolejki do konfesjonałów, wielu zatrzymywało się na osobistą modlitwę w miejscu celi św. Faustyny i jej objawień, w skupieniu i ciszy adorowano Najświętszy Sakrament.
Coraz bardziej pięknieje to miejsce, trwają prace wykończeniowe w kościele i domu pielgrzyma i choć kościół nie jest jeszcze poświęcony, miejsce to jest już omadlane i drogie dla czcicieli Bożego Miłosierdzia. Można było spotkać bardzo wiele osób z różańcem w ręku, niektórzy modlili się, czytając "Dzienniczek" św. siostry Faustyny.
Biskup Szymon Stułkowski, który tego dnia odprawił dwie Msze św., zachęcał, aby pobożność stawała się stylem życia chrześcijan. - Żyjmy tak, aby dawać świadectwo, że widzieliśmy Pana, że dotknęliśmy Jego ran. Niech dzięki nam świat staje się bardziej ludzki i bardziej Boży - mówił w czasie sumy odpustowej sprawowanej w południe. - Dotknijmy współczesnych ran Jezusa, aby bardziej uwierzyć w Niego i naprawdę czynić miłosierdzie - zachęcał w kazaniu. Odniósł się do niepokojącego zjawiska wzrastającej liczby prób samobójczych, zwłaszcza w Płocku, o których informują lokalne media. Statystki ostatnich lat rzeczywiście są alarmujące.
- To jedna ze współczesnych ran Jezusa, która woła o szczególna czujność, wrażliwość i bliskość z osobami przeżywającymi wielkie życiowe trudności. Nie oceniam ich decyzji, bo te sytuacje są złożone i często wymagają specjalistycznej pomocy. Ale uczyńmy dziś rachunek sumienia, bo skoro ktoś żyje wśród nas, w parafii, we wspólnotach i nie szuka naszej pomocy, to może dlatego, że my nie dajemy mu poczucia, że chcemy takim osobom pomóc. Za to powinniśmy przeprosić w Święto Miłosierdzia Bożego. Zwróćmy więc uwagę na ludzi w potrzebie, w desperacji, módlmy się za nich, za ich rodziny i bliskich - mówił biskup Szymon.
- Aby z czułością i wiarą dotykać ran Jezusowych w innych ludziach, potrzeba najpierw samemu doświadczyć, że Pan dotknął nas, namaścił i powołał do czynienia miłosierdzia - podkreślił kaznodzieja. Podobnie jak na Mszy o północy zaproponował zgromadzonym, aby na pamiątkę namaszczenia otrzymanego na chrzcie, zostali naznaczeni wonnym olejkiem nardowym. - Nie jest to namaszczenie sakramentalne, ale znak przypominający każdemu z nas, że mamy roznosić w świecie zapach Pana Boga, zapach jego miłosierdzia. Powinniśmy to czynić poprzez styl naszego życia. Gdy znaczone będzie wasze czoło, wypowiem słowa: "rozsiewaj zapach Jezusowy", a wy odpowiedzcie: "amen". Przyjmijcie ten znak z radością, aby od uśmiechu zaczęło się w nas promieniowanie Boga i Jego miłosierdzia - podkreślił biskup Szymon.