Mowa i śpiew niosą podobną radość

21 lutego obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, a już niebawem, bo 6 marca - Europejski Dzień Logopedy. O tym, dlaczego warto dbać o aparat mowy, opowiada ciechanowianka Bogumiła Nasierowska, trener wokalny i rehabilitantka, założycielka Centrum Zdrowego Głosu i Mowy.

Agnieszka Małecka: Od lat uczy Pani mieszkańców Ciechanowa pięknie i poprawnie śpiewać, co można uważać za zajęcie artystyczne. Skąd więc zainteresowanie rehabilitacją głosu i logopedią?

Bogumiła Nasierowska: Śpiew poprowadził mnie w stronę zainteresowania słowem, bo opiera się również na dobrej dykcji i pięknej mowie. Tego nie da się oddzielić. Dobry śpiewak, tak jak aktor, musi się także posługiwać wyrazistą dykcją czy prawidłowym frazowaniem. Jest tak wiele wspólnego między mową a śpiewem, że można powiedzieć, iż są to dwie nieodłączne od siebie dziedziny. Dlatego dobry nauczyciel śpiewu nie pominie tych spraw. Piękna recytacja czy czytane słowo i piękny śpiew niosą podobną radość i odczucia estetyczne. Wrażliwe ucho wyczuje wszystko i w mowie, i w śpiewie.

Z jakimi problemami zwracają się osoby, które trafiają do Centrum Zdrowego Głosu i Mowy?

Podstawowy i najczęstszy problem, z jakim mam do czynienia, szczególnie u osób uczących się śpiewu, to hiperfunkcja, czyli nadmierne, wysiłkowe używanie głosu, w wyniku czego później pojawiają się problemy z fałdami głosowymi. Hiperfunkcja przynosi wiele bardzo niekorzystnych zmian dla śpiewającego. Dlatego trzeba nauczyć wokalistę na nowo właściwej emisji głosu. Hiperfunkcja pojawia się także u nauczycieli, a ona niestety przechodzi często w guzki miękkie, a te, nieleczone, przeradzają się w poważniejsze problemy. Inną dysfunkcją, z jaką się zetknęłam, była na przykład niedomykalność fałdów głosowych, przy której występuje duszność fonacyjna, to znaczy powietrze bardzo szybko się zużywa i brakuje go w trakcie mowy.

Czy można te i inne zmiany odwrócić?

Zdecydowanie tak, ale to wymaga ćwiczeń, nie tylko podczas wizyt w trakcie terapii, ale także indywidualnych, poza gabinetem. Bez własnej, konsekwentnej pracy osoby, która się tu zgłasza, nie będzie efektów. Trzeba też uzbroić się w cierpliwość, bo taka terapia, nawet przy najmniejszych problemach, trwa przynajmniej kilka miesięcy. To jest tak, jak z uczeniem się śpiewu - nie da się zrobić tego na jednej konsultacji.

Jakie są najczęstsze symptomy, że coś niedobrego dzieje się z naszym głosem?

Czerwona lampka powinna się nam zapalić, jeżeli odczuwamy chrypkę przez czas dłuższy niż dwa, trzy tygodnie i czujemy cały czas dyskomfort. Pierwszym krokiem, jaki musimy wtedy wykonać, jest udanie się do foniatry. Oczywiście, taka chrypka może wynikać z różnych przyczyn - na przykład u osoby śpiewającej mogła być stosowana niewłaściwa technika wokalna, która obciąża fałdy głosowe. W okresie zimowym przyczyną może być wysuszenie błony śluzowej od przebywania w ogrzewanych pomieszczeniach. Ale nie jest ona uporczywa. Wtedy na pewno pomoże przykręcenie kaloryferów i częste nawilżanie fałdów głosowych, czyli picie wody. Chrypka może się też pojawić w wyniku refluksu. To wszystko powinien jednak zbadać lekarz.

Nie chodzi tylko o mówienie, ale to także problem samego oddychania, a więc i jakość życia...

Tak, bo prawidłowy oddech jest uzdrawiający, w tym sensie, że dotlenienia nasze komórki, co wpływa na pracę całego organizmu. Można go wyrównać, ustabilizować i wypracować właściwy tor oddechowy przy mowie i przy śpiewaniu. Dzisiaj jest taka tendencja, aby oddychać tylko nosem w każdej aktywności. Tymczasem nie wyobrażam sobie śpiewu bez oddechu dynamicznego - ustami i nosem jednocześnie. Niemożliwe jest, by wokalista zdążył między frazami pobrać właściwy oddech schodzący aż do dna miednicy tylko przez nos. Ta droga jest dłuższa, a czas na pobranie powietrza jest krótki.

Z pewnością warto dbać o głos, ale czy jesteśmy dziś tego bardziej świadomi?

Dzisiaj większość osób nie jest świadomych, jak mówi, i nie zastanawia się nad tym, czy dobrze mówi. Jeśli chodzi o poprawność językową i sprawność aparatu mowy, problem zaczyna się wcześnie, nawet od okresu płodowego. Ogromny wpływ mają dziś urządzenia techniczne, którymi się posługujemy, np. komórka. Gdy wcześnie trafiają do ręki dziecka, wpływają negatywnie na jego rozwój. Dzieci są obecnie przebodźcowane, a ich mowa coraz częściej nie rozwija się dobrze. Nie da się cofnąć czasu, ale warto zauważyć, że kiedyś żyliśmy w społecznościach, w których rozmowa była rzeczą naturalną. Dzisiaj się zamykamy w czterech ścianach i, zamiast rozmawiać w realu, posługujemy się najczęściej komunikacją elektroniczną. To skutkuje tym, że nasz rozwój mowy jest na coraz słabszym poziomie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

am