Uczczono żołnierzy Armii Krajowej straconych w publicznej egzekucji w jej 80. rocznicę.
Obchody upamiętniające powieszonych 17 grudnia 1942 r. na przasnyskim rynku przez niemieckich okupantów członków sztabu Okręgu Przasnysz Armii Krajowej rozpoczęła uroczysta Msza św. w kościele farnym. Eucharystię odprawił ks. Andrzej Maciejewski, proboszcz parafii św. Wojciecha.
– Dzisiejsza uroczystość skłania do zastanowienia się, jaką wartość ma wolność i samostanowienie – zauważył w homilii ks. Andrzej. Zwrócił również uwagę, że idąc z przasnyskiej fary pod pomnik piątki straconych żołnierzy AK przechodzi się przez Skwer bł. s. Marii Teresy Kowalskiej, która podobnie jak oni zginęła zamęczona przez Niemców. – Ich przekaz mówi, że życie nie jest największą wartością, co może wydaje nam się dziwne. Są większe wartości, za które warto umrzeć. Wolność jest ważniejsza od życia. Przypominali o tym nasi poeci i to mamy gdzieś w naszym polskim DNA. Czy pozostało to też do dzisiaj w młodym pokoleniu? Czy też bylibyśmy dzisiaj gotowi poświęcić nasze życie dla ojczyzny? – pytał ks. Maciejewski.
Po Mszy św. jej uczestnicy, a wśród nich rodziny piątki straconych żołnierzy AK, przedstawiciele władz samorządowych z burmistrzem Łukaszem Chrostowskim i starostą przasnyskim Krzysztofem Bieńkowskim, żołnierze z przasnyskiej jednostki wojskowej z dowódcą płk Bogusławem Postkiem, poczet sztandarowy NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych, przedstawiciele szkół, instytucji i harcerze udali się pod pomnik w miejscu egzekucji, gdzie odczytany został Apel Pamięci, a kompania honorowa uczciła pamięć bohaterów salwą honorową na ich cześć.
Dalsza część uroczystości odbyła się w Muzeum Historycznym, gdzie otwarta została wystawa "Szczęśliwi… bo wolni. 80. rocznica egzekucji członków Armii Krajowej na północnym Mazowszu".
Swoimi wspomnieniami podzielili się licznie przybyli członkowie rodzin bohaterów. Michał Otłowski, syn jednego ze straconych, przybliżył zebranym przebieg tragicznych wydarzeń sprzed 80 lat.
17 grudnia 1942 r. mieszkańcy Przasnysza zostali spędzeni na rynek, gdzie, jak mówili okupanci, Niemcy przygotowali dla Polaków "gwiazdkę". Ani te słowa, ani okoliczności, w jakich je wypowiedziano, nie zapowiadały niczego dobrego. Oczom gromadzącego się tłumu ukazał się przerażający widok budowanej naprędce szubienicy. Wkrótce przywieziono z Działdowa skazanych na śmierć członków sztabu Okręgu Przasnysz Armii Krajowej. Byli to: ppor. Zenon Kiembrowski ps. Konrad – komendant; jego zastępca, a po aresztowaniu następca Władysław Otłowski ps. Woyna, Edmund Zdanowski ps. Maks - szef wywiadu, Marian Arct ps. Luty - szef łączności oraz Maria Kaczyńska ps. Maria, która kierowała komórką Biura Informacji i Propagandy. Wraz z innymi żołnierzami Polski Podziemnej zostali oni aresztowani w wyniku zdrady jednego z konspiratorów. Tuż przed egzekucją wypowiedzieli swoje ostatnie, skierowane przede wszystkim do rodzin, słowa. W. Otłowski: "Wychowaj syna na dobrego Polaka. My szczęśliwi, bo my już wolni". M. Kaczyńska, patrząc na stryczek na szyi: "Nigdy w życiu nie miałam takich pięknych korali". Aby niejako przerzucić na Polaków część odium zbrodni okupanci zmusili do udziału w egzekucji sołtysów z okolicznych wsi. To oni mieli wytrącić taborety spod nóg skazanych. Ci jednak, aby do tego nie dopuścić, sami zeskoczyli, krzycząc: NIECH ŻYJE POLSKA! Ks. Kazimierz Gwiazda, wikariusz przasnyskiej fary i kapelanem AK ps. Chór, udzielił im z daleka absolucji. Zebrany tłum jak jeden mąż upadł na kolana …Celem tej i podobnych egzekucji, które tego samego dnia odbyły się również w Pułtusku, Ciechanowie i Mławie, a kilka dni wcześniej w Płocku, było zastraszenie i poniżenie polskiego społeczeństwa na północnym Mazowszu. Paradoksalnie, okupanci spełnili w ten sposób ostatnie pragnienie skazanych, którzy chcieli, aby jeśli do tego dojdzie, stracono ich właśnie w rodzinnym mieście, gdzie będą mogli jeszcze zobaczyć swoje rodziny. Michał Otłowski przypomniał również bohaterską postawę Andrzeja Bieńkowskiego, żołnierza AK ps. Turowicz, który przewiózł furmanką ciała powieszonych w Przasnyszu na cmentarz. Na oczach Niemców odważył się zdjąć z rąk i nóg Władysława Otłowskiego krępujące go druty, aby oddać je później żonie straconego.
Uroczystość ubogaciły piosenki i wiersze patriotyczne, które wykonała grupa uczennic ze Szkoły Podstawowej nr 2 oraz Andrzej Czaplicki, nauczyciel Liceum Ogólnokształcącego.
Jak informuje Hubert Dęby, pracownik Muzeum Historycznego i współtwórca wystawy, możliwe będzie jej wypożyczanie i udostępnianie przez szkoły i instytucje. W tym roku muzeum opublikowało także poświęcony wydarzeniom z 1942 r. komiks "My już szczęśliwi, bo my już wolni" adresowany do dzieci i młodzieży.
Uczestnicy uroczystości odwiedzili także groby bohaterskich żołnierzy AK na cmentarzu parafialnym, gdzie złożono wieńce i zapalono znicze.
Wojciech Ostrowski