W płockiej katedrze, ciechanowskim kościele św. Jana Pawła II i w Soczewce k. Płocka księża biskupi przewodniczyli uroczystym Pasterkom w noc Bożego Narodzenia.
Z kolei bp Mirosław Milewski w katedrze płockiej zwrócił uwagę na współczesny kontekst przeżywania świąt chrześcijańskich, pełnych realizmu i historycznej prawdy. - Dziś dla wielu nie jest to takie oczywiste, że liczymy czas od narodzin tego prawdziwego Światła, którym jest Jezus. Nie jest dziś oczywiste, że te święta to Boże Narodzenie, a nie święta zimowe albo święto jakiegoś światła. Nie jest dziś nawet oczywiste dla niektórych, że w ogóle istniał Jezus - mówił. Pytał również:
Dlaczego tak wiele rzeczy stało się dla nas dzisiaj nieoczywistymi? Co stało się ze światem, także z chrześcijanami, że coraz trudniej nam wierzyć i budować codzienne życie na prawdziwej wierze? Patrzymy dziś na narodzone Dziecię, ale czy rzeczywiście umiemy w Nim dostrzec nową jakość, nową siłę duchową dla nas? Czy nie jest tak dlatego, że zamiast stawać się coraz bardziej dojrzałymi, rozważnymi, szukającymi odpowiedzi na dręczące nas pytania, zaczęliśmy banalizować i oddalać od siebie to, co trudne i wymagające? Gdzie straciliśmy roztropne działanie, poszukiwanie celu i sensu życia?
Przestrzegał przed syndromem wiecznej niedojrzałości, odwołując się do literackiego obrazu Piotrusia Pana, który nigdy nie chciał dorosnąć. - Zamiast dorosłych, mamy wokół nas dziecinnych kuglarzy, którzy traktują życie tylko jako zabawę - mówił. - Niedojrzałość ludzi naszych czasów to akceptowanie wspomnianego braku oczywistości. To zaprzeczanie rzeczywistości, życie w świecie mitów i marzeń, który jest daleki od prawdy o nas, o człowieku jako takim, o Bogu, który objawia się ludziom i chce z nimi wchodzić w relacje - dojrzałe, partnerskie, przyjacielskie. Piotruś Pan, zachwycony sobą i beztrosko żyjący w świecie iluzji, nigdy nie będzie umiał zbudować czegoś trwałego, postawić sobie ważnych pytań o sens życia, cierpienia, tajemnicę śmierci. Nawet nie chce myśleć o małżeństwie trwałym i wiernym. Nie umie się już modlić, bo wtedy musiałby zacząć myśleć inaczej o świecie i Bogu, wejść w głąb swojej duszy. Piotruś Pan żyje chwilą, a swoje sumienie zdusił tłumaczeniem, że "wszyscy tak żyją". Ta niedojrzałość dotknęła wielu z nas, chrześcijan. Jest ona także udawaniem, że wszystko jest w porządku, bo przecież mamy jeszcze ludzi w kościołach, bo ciągle się spowiadają, chrzczą dzieci i zawierają małżeństwa. Niedojrzałość nas, katolików, to zamykanie oczu na to, że tracimy młodych, którzy nie chcą szukać swojej drogi wiary i modlitwy, nie interesują się katechezą i wartościami, a wielu z nich, zwiedzionych przez iluzje świata, wybiera drogę niedorastania, pozostania Piotrusiem Panem. Nasza niedojrzałość to uciekanie do myślenia, że dawniej było lepiej, dlatego nie zmieniajmy nic z naszych utartych schematów myślenia i działania duszpasterskiego. Syndrom Piotrusia Pana paraliżuje nierzadko nasze wspólnoty parafialne i zakonne, bo boimy się zaufać w to, że bez wzrostu, bez pójścia naprzód tak naprawdę cofamy się w wierze - wyjaśniał biskup.
Kaznodzieja wskazał, że Boże Narodzenie "jest czasem powrotu do realizmu":
Tak, Chrystus Pan przychodzi do nas także jako Dziecko. On pokazuje nam jednak, że człowiek nie powinien zatrzymać się na dzieciństwie, ma bowiem wzrastać, dorastać, by świadomie współpracować z Bogiem, z innymi ludźmi, ze społeczeństwem. Naszym zadaniem jest przekraczanie kolejnych granic, wchodzenie w dorosłość, która nie polega na banalnej stagnacji, ale na stawianiu wyzwań i realizowaniu ich. Chrześcijanin to człowiek drogi, twórczego niepokoju, poszukiwania. Chrześcijanin żyje i działa jak Święta Rodzina, która najpiękniejszą chwilę, związaną z narodzinami nowego życia, przeżyła w czasie wędrówki.
Biskup wskazał, że dziś potrzeba powrotu do "chrześcijaństwa łagodności, umiarkowania", do pełnej dojrzałości i odpowiedzialności za innych. - Dziś nie możemy już uważać, że można być chrześcijanami tak, jak byliśmy nimi zawsze, bo byłoby to znowu oznaką naszej niedojrzałości. Chrześcijanin to człowiek, dla którego czas jest wyzwaniem, by iść dalej, wychodzić z ciasnego podwórka Piotrusia Pana i dawać siebie, swoje siły i pomysły dla innych - podkreślił biskup Mirosław.